Mikołaj.

1 Komentarz

To już chyba ten czas Święty Mikołaju, ostatni w sumie, żeby tam na dalekiej północy w tym szczególnym dniu ktoś wyciągnął ze skrzynki zlepioną kroplą śliny kopertę. A w niej kilka słów pisanych na skrawku papieru gonitwą myśli. Nie wszystkie udało się uchwycić, nie wszystkie dogoniłam.

Drogi Mikołaju.

Mam na imię Natalia i mam trzydzieści lat. W tym roku byłam trochę niegrzeczna. Pod choinkę przynieś mi…

Chciałabym móc Mikołaju, budzić się spokojna taka. Wsłuchiwać w miarowy oddech człowieka na poduszce obok, ten sam co wczoraj i ten sam co jutro. Być pewna, że tą swoją miłością, niepokorną trochę, przeskoczymy dziś i za dwadzieścia lat wszystkie kłody będące życiowymi problemami. Że niczym starcy wędrujący po parku w niedzielę, tak i my będziemy spacerować – ramię w ramię.

Chciałabym móc trzymać za rękę osobę, którą kocham bo to trzymanie za rękę daje mi siłę, której nigdy wcześniej nie miałam. I trzymać bym chciała z uczuciem, z troską. Pokazać, że byłam, jestem i będę. Bo mam wrażenie czasami, że daję z siebie nieproporcjonalnie do tego co dotychczas dostałam. A dostałam wartość niemożliwą do wyprodukowania małymi elfimi rączkami. Rodzinę.

Chciałabym jutro poczuć się bezpiecznie. Aktualnie sen z powiek spędza mi wyścig za marzeniami, w którym wystartowałam kilka miesięcy temu. Chciałabym wiedzieć, że to co tworzę własnymi rękami, chociaż przy pomocy sztabu ludzi, zapewni byt mi i mojej rodzinie. I jeśli nie masz bezpieczeństwa w swojej ofercie, zostaw w skarpecie chociaż wolę walki, bo czasami jej brakuje.

Ktoś kiedyś narysował na kartach mojego życia przyjaźń szczególną. Zostaw ją taką, nic nie zmieniaj. No może mnie trochę, żebym spokorniała. Wyciszyła się nieco, złagodniała. Możesz włożyć w moją skarpetę trochę melisy. I kilka czekoladek, chociaż nie jem słodyczy. Jeśli nie podziała melisa, osłodzę jej moje humory gdy znów mi wybaczy.

Pozwól zadbać o ludzi, którzy są naokoło i którzy wytrwale podnoszą mnie, kiedy upadam. Naucz przy tym weryfikować tych, którzy są na dłużej, a którzy przyszli tylko po to by złamać serce, zawiać uczuciami.

Chciałabym jeszcze, żeby te dwie dziewczynki były szczęśliwe. Wiem, że to oklepane, bardzo banalne. Daj im to, czego potrzebują. Miłości, albo i nie. Świetnej kariery, albo i nie. Kasy w Biedronce, albo i nie. Podróży, albo i nie.

Pozwól mi dotrwać momentu, kiedy zamiast nich na kolana wdrapią się wnuki. Kiedy zmarszczoną dłonią rozchylę włosy blond nicponia i ucałuję w czoło jego siostrę. Pozwól mi wepchnąć w małą buzię kawałek czekolady i udawać, że nie widzę kiedy Hanka przewraca oczami.

Chciałabym dotrwać do ich dorosłości, bo nie śmiem marzyć o starości. Chciałabym móc towarzyszyć w tej drodze tak długo aż poczuję, że zrobiłam już wszystko co mogłam dla nich zrobić.

Dopchaj jeszcze do skarpety zdrowie dla mnie i najbliższych. Dla męża, dzieci i przyjaciół. Dla rodziców, których mam najwspanialszych na świecie. Nieidealnych ale innych bym nie chciała. Zostaw ich jeszcze przez chwilę, daj się nacieszyć.

Przynieś też, jeśli możesz, więcej sympatii w człowieku dla człowieka. Jakąś odtrutkę dla jadu sączącego się z niejednej żyły. Spuść ludziom z oczu klapki i naucz rozmawiać bez użycia broni. Bo słowa mogą zabić.

Przytul ode mnie wszystkie dzieci, które przytulenia potrzebują. Pozwól im znaleźć swoje miejsce, wychować się w objęciach kogoś, kto pokocha je bezgranicznie i bezwarunkowo. Przecież jedno przytulenie od Ciebie to tak niewiele…

Drogi Święty Mikołaju. Mam na imię Natalia i mam trzydzieści lat.

 

1 Komentarzy/e
  • Patrycja

    Odpowiedz

    ;-***

Skomentuj