Nie chcę.

9 komentarzy

Jesień.

Wpisuje melancholię w moje serce, pruszy umysł depresją. Kubek z kawą parzy dłonie, koc zsuwa się nieporadnie z kolan. Kot mruczy przy karku, nucąc melodię zadowolenia. Zamykam oczy i pozwalam się unieść mruczeniu.

Jesień.

Stan zawieszenia. Zimne stopy, rozmiar 26, wtopione w moje łydki. Miarowy oddech, delikatne westchnięcia dyktujące tempo snów. Ciche brzęczenie pieca, pompującego ciepło w grube skarpety i zapach cynamonu w kubku z kotami.

Przesuwam palcem po brudnym ekranie telefonu. Łzy lawirują po policzkach i zwisają bezwładnie na brodzie.


„Pokój jest nieduży. Ładny, czysty. W łóżeczku pod ścianą leży niemowlę. Wygląda jakby miało niecały miesiąc. Leży pod budką tlenową. Dzięki temu łatwiej mu oddychać, mniej kaszle, mniej cierpi. Niemowlę nie ma trzech tygodni tylko trzy miesiące i na imię Kuba. Gdy Kuba się urodził miał 3 promile alkoholu we krwi, niewykształcone płuca, wiotkość krtani, rozszczep podniebienia. Dziś, jutro, za kilka dni umrze. Zabije go pierwsza infekcja. Ale może tak lepiej, bo wciąż cierpi (…). Mama u Kuby bywa rzadko, czasem, gdy potrzebuje zaświadczenia do MOPS-u, że opiekuje się chorym dzieckiem.”

„Równo ułożona niebieska pościel w żółte słoneczka, dwa pluszaki: miś i piesek. Ale łóżko jest puste. Tu zazwyczaj leży Daria. Teraz leży w szpitalu, przeszła operację tzw. odbarczenia wodogłowia. Wdała się infekcja, nie wiadomo czy dziewczynka wróci. Mama porzuciła ją w szpitalu. Zaraz po tym jak się dowiedziała, że jej córka ma wady wrodzone i wymaga specjalistycznej opieki.”

„- Pamiętam Olę z mojego hospicjum, miała białaczkę – opowiada Magdalena. – Matka porzuciła ją, bo poznała nowego narzeczonego, który nie chciał w domu umierania. Ola trafiła do nas do hospicjum, gdy miała 13 lat. Tęskniła za mamą, wciąż pytała, kiedy przyjedzie. Wbijałam wzrok w podłogę. W końcu Ola okazała się mądrzejsza od nas. Któregoś dnia powiedziała: „ja już wszystko wiem, ale i tak kocham mamę”. Chore dzieci są mądrzejsze, wrażliwsze i więcej wiedzą o świecie niż my.”


„My się kochamy zimą i wiosną,
Ja się nie rozstanę nigdy z moją siostrą.
Bo my kochamy się tak
I owak i siak
A prawdą jest fakt…”

Pociągam łyk kawy, ciszę tną na kawałki wesołe słowa piosenki padającej z trzyletnich ust. Małe dłonie spotykają się w powietrzu, dziecięca grzechotka wybija rytm i ląduje w nieporadnych palcach młodszej.

Czy wiesz Haniu, ile razy wściekłość odbierała mi rozum? Ile razy ręka zawisła w powietrzu po to, by chwilę później bezradnie opaść, wpompowując wyrzuty sumienia w uspokojony umysł? Czy wiesz ile razy chciałam wyjść i nie wrócić bo kolejna histeria odbierała Ci świadomość a moja cierpliwość razem z Twoimi łzami rozpłynęła się na podłodze? Ile razy miałam ochotę pieprznąć tą źle pokrojoną parówką i ile razy nie wyrzuciłam plasteliny, której nie chciałaś posprzątać tylko ze względu na Twoje smutne oczy?

Czy wiesz Nadka, ile razy myślałam „A drzyj się w cholerę!” po to, by chwilę później tulić Cię w swoich ramionach, kojąc całe zło świata?

Spoglądam na dwa życia, dwie największe miłości jakie znał świat. Spoglądam na szczęście niepojęte i nieogarnione. Na dar o Tego, który dary rozdziela, dziękując mu, za taki dobry traf.

Zamykam oczy.


Nienawidzę Cię z całego serca Ty, która spowodowałaś ciężki obrzęk mózgu u trzytygodniowego dziecka.

Nienawidzę też Ciebie skurwielu , który skatowałeś 4- miesięczną dziewczynkę.

I Was nienawidzę, pseudorodzice, którzy twierdziliście, że dwumiesięczne niemowlę wypadło z łóżeczka.

I nie chcę żyć w świecie, w którym niewinne dziecko cierpi tylko dlatego, że płakało.

Nie chcę żyć w świecie gdzie nie ma miłości dla najmłodszych.

Nie chcę żyć w świecie, w którym dzieci pusto spoglądają w okna w nadziei, że mama wróci po nich do szpitala.

Nie chcę żyć w świecie, gdzie noworodek nie ma okazji poznać zapachu matki.

Nie chcę żyć na świecie, gdzie dzieci rodzą się tylko po to, by napełnić kieszenie osobom, które je spłodziły.

Nie chcę żyć w świecie gdzie dziecięce łzy nie są łzami radości.

Gdzie istnieje ból i cierpienie.

Gdzie matki chowają dzieci, gdzie ojcowie niosą trumny.

Gdzie rodzice błagają obcych o jałmużnę po to, by ich dziecko mogło żyć.

Nie chcę.

*Wszystkie cytaty pochodzą stąd (klik)

9 Komentarzy/e
  • W.

    Odpowiedz

    Siedzę na parapecie oparta głowa i zimną szybę. Za oknem zimno, szaro. Starsza w przedszkolu z usmiechem na twarzy, mlodsza spi w cieplym lozeczku. Po szybie spływają krople a po moim policzku płynie rzeka łez. W tym momencie przypominam sobie ile razy podnioslam głos na dzieci, ile było przykrych sytuacji których nigdy nie chciałam żeby się wydarzyły, a jednak… Dzieci są cudem <3

  • Milena

    Odpowiedz

    Pięknie napisane i cholernie smutne.. Ryczę :,(

  • Anna

    Odpowiedz

    Ryczę…

  • Karolina

    Odpowiedz

    Czytam i łzy same mi płyną uwielbiam ba KOCHAM Twojego bloga.Czasem czuje się bez silna tak jestem mama,i jestem dumna KOCHAM trójkę swoich pociech choć czasem są dni że mam ochote wyjść i trzasnac drzwiami ze złości Ale jeden ich uśmiech to lek na zło tego świata.Jesteś The Beat:-) pozdrawiam

  • Beata

    Odpowiedz

    Mój syn ma 4 m-ce. Zdarzały się ciężkie dni gdy płakał, marudził i w ogóle, ale NIGDY, powtarzam NIGDY bym nie pomyślała, by go uderzyć. Zabiłabym tego drania który tak skatował niemowlaka.

  • noname

    Odpowiedz

    Chce mi się płakać,ale tłumie łzy.Pozwolę spaść jednej, a w tym momencie z serca zaczyna wydobywać sie gorycz,bezsilność,poczucie niesprawiedliwosci.Daje upust emocjom,a potem potrafię płakać bez konca.Mam 27 lat.Od 4 lat z mężem staramy się o dziecko.Bezskutecznie.I kiedy widzę i słyszę,jak matka czy ojciec nie potrafią docenic ogromnego daru,jakim jest dziecko – serce pęka mi na milion kawałków.

  • Agnieszka

    Odpowiedz

    Przeczytałam tylko do połowy jestem zbyt miękka….

  • Beatrycze

    Odpowiedz

    Smutne i niestety prawdziwe. Te wszystkie przypadki pobic niemowlaków czy noworodków. Łzy same napływają do oczu… świat jest okrutny przez ludzi którzy go takim czynią… dla nich kara śmierci jest za łagodna karą. Jak można pobić takie maleńkie ciałko. 4miesięczna dziewczynka nigdy nie będzie już chodzić. .. ten co to zrobił powinien … może kiedyś dosiegnie go sprawiedliwość

  • Małgorzata

    Odpowiedz

    Dziś w nocy nasza #2 dała nam ostro popalić i dwa dni z rzędu też. Są dni kiedy człowiek nie pamięta jak się nazywa a jest jeszcze sześciolatka do ogarnięcia. A kiedy docierają informacje że kolejne skatowane dzieciątko trafia do szpitala bo przeszkadzało, bo płakało to krew człowieka zalewa. Jak można? Jakim trzeba być skurwielem? A matką? To nie matka która przyzwala na katowanie dziecka!

Skomentuj