Nie kocham swojego dziecka.

11 komentarzy

Z Alicją wymieniłam kilka e-maili. Napisała do mnie, zwierzając się ze swojego życia i szukając pomocy.

Często powtarzam, że nie czuję się kompetentna w kwestii udzielania rad, zwłaszcza jeśli chodzi o analizę psychologiczną  i mogę napisać jedynie to, co mi się wydaje i co czuję. Przy czym NIGDY nie oceniam, zawsze staram się postawić w skórze osoby po drugiej stronie. Tak było i tym razem.

Temat, na który pisała Alicja jest ciężki, nie tylko dla mnie. To jest moment w macierzyństwie, w którym nigdy nikt nie chciałby się znaleźć. Powiem szczerze, że nie wiedziałam co napisać dziewczynie, która bardzo miota się ze swoimi uczuciami, więc zapytałam, czy chciałaby wrzucić swoją wiadomość na bloga, zmieniając imiona. Wierzę, że wśród zastępów Nieidealnych znajdą się takie, które Alicję zrozumieją i będą potrafiły udzielić jakiejś pomocy.

Imiona zostały zmienione.

Hej,

Już od jakiegoś czasu czytam twojego bloga, lubię go, jest dla mnie odskocznią. Postanowiłam napisać, bo może uda Ci się mi coś doradzić ?
Zacznę od początku. Nie chciałam 3 dziecka. Mam 2 cudne dziewczynki, dokładnej tak jak ty napisałaś, w tym poście dlaczego nie chcesz trzeciego. Tylko, że u mnie mąż tego nie rozumiał- musi być chłopak, on musi mieć syna. Mąż nie interesował się za bardzo córkami, przy znajomych to tak, ale w domu to ja miałam się nimi zajmować on wyskakiwał na piwo z kolegami czy oglądał mecz, albo wracał z pracy dopiero po 9. Mijaliśmy się , oddaliliśmy coraz bardziej, chemia zniknęła, aż zorientowałam się , że znowu jestem w ciąży. Wizyty u lekarza i potwierdzone, że chłopak. Nie czułam nic, miałam dość, mimo że ciąża była nawet bezproblemowa. Mąż oszalał, zaczął urządzać pokój dla wymarzonego syna, wszystko kupił i załatwił, dla mnie nic nie zostało. Mateusz urodził się w grudniu zeszłego roku , dostał imię po ojcu męża. Wróciłam do domu i nie mogłam się odnaleźć. Mąż zmienił się nie do poznania, to już nie był ten sam człowiek. Nie pomagał mi, to ja, i to tylko czasem pomagałam mu. Wstawanie w nocy, karmienie, przewijanie, noszenie, zabawianie- nie było problemu. Spędzał z nim więcej czasu niż ja. Z dziewczynkami czułam więź od razu, a tu nic, mimo chęci, starałam się bardzo, bardzo i nie umiem. Zrobiła się wiosna, mąż zaczął zabierać Mateuszka na spacery, a z nim dziewczynki. Tak, Mateusz odblokował coś w mężu, zrobił się lepszy dla nich. Zabiera Hanię na basen, a Karolinkę zawozi na balet. Potrafi wrócić z pracy i po drodze zrobić zakupy, co dawniej nigdy się nie zdarzało. Mam wrażenie, że zamieniliśmy się z mężem rolami. Teraz to on jest ten dobry, ja jestem zła. Tracę cierpliwość i krzyczę na dziewczynki, dawniej prawie nigdy się to nie zdarzało, teraz nawet kilka razy w tygodniu. Chcę mi się płakać, zwłaszcza po tym, co zdarzyło się kilka dni temu. Hania wróciła ze szkoły, ja miałam jeden z tych najgorszych dni. Hania zaczęła mi coś tam opowiadać i wtedy Mati zaczął płakać. Ja pomyślałam wtedy, że on zawsze wszystko psuje i się nie długo nie ruszałam stwierdziłam, że niech sobie płacze. W końcu Hania do niego poszła, ja za nią. Wyrzucił swojego ulubionego pluszowego misia, Hania mu go tylko podała, przytuliła i przestał płakać. Potem popatrzyła się na mnie i zapytała dlaczego, ja go nie lubię. Roześmiałam się, że głupoty gada, ja miałam zły dzień, głowa mnie boli i pójdę do apteki, ale przeryczałam cały wieczór. Skoro 10- letnia dziewczynka widzi, że nie jest dobrze…
Błagam, może mi coś doradzisz. Co ja powiem, boje się o tym komuś powiedzieć. Nie umiem o tym rozmawiać, koleżanki nie rozumieją i tak naprawdę w trudnej sytuacji wcale nie sa już chętne do przyjaźni. Siostra tez nie zrozumie, bo stara się już od dwóch lat o dziecko i nie może, a ja urodziłam to jak mogę nie kochać? Bracia, są za granicą, rodzice też, kontakt całkiem urwany.
Nie mam nigdzie wsparcia, bo mąż i jego rodzina tego nigdy nie zrozumieją.
Nie wiem co jest ze mną nie tak, dlaczego tak się stało, czy naprawdę jestem taka okrutna i nieczuła, że nie potrafię wykrzesać odrobiny chęci i serca dla bezbronnego dziecka? Wstydzę się siebie i nie umiem już na siebie patrzeć w lustrze, nienawidzę tej osoby która się stałam. Błagam, pomóż mi.
11 Komentarzy/e
  • Anna

    Odpowiedz

    Natalio proszę napisz Alicji że dobra psychoterapia pomoże,niech szuka dobrego specjalisty…

  • MamaEmi&Nati

    Odpowiedz

    Ech… Ciężka sytuacja, faktycznie… Nie wiem co doradzić, ciężko cokolwiek doradzać. Może warto byłoby porozmawiać z psychologiem, jakies spotkania? Często człowiek nie zdaje sobie sprawy gdzie jest podłoże jego zachowań, niejednokrotnie nieświadomie postępujemy w dany sposób nie podejrzewają nawet skąd bierze się takie podejście do sprawy… A może jest to jeszcze kwestia początków depresji…

  • Magda

    Odpowiedz

    Jestem mamą 2 letniego chłopca. To moje 3-cie, a zarazem 1-wsze dziecko.Pierwszego synka, straciłam w 20tc. Staraliśmy się 6 lat.Marzyłam o dziewczynce. Gdy dowiedziałam się o ciąży oszalalam z radości. imię wybrane, wyprawka w toku, wszystko szło super. W tym ferelnym dniu na badaniu,dowiedziałam się, że będzie chłopiec. Wieczorem odeszły mi wody. Wstydzę się tego co czułam.Syna kocham nad życie

  • Caroll

    Odpowiedz

    Proszę poradzić pani, by zgłosiła się do psychologa/psychiatry. Depresja potrafi zmienić. Da się leczyć.

  • Ewa

    Odpowiedz

    Dziewczyno nie szukaj pomocy w sieci. Poszukaj dobrego psychologa. Sama sobie nie poradzisz. Zrob to dla siebie a w drugiej kolejnosci dla dzieci. Trzymaj sie mocno

  • Asia

    Odpowiedz

    Droga „Alicjo” z listu. Po pierwsze twoje załamania cierpliwości nie są niczym potwornym. Mamy je tak samo jak ty- my wszystkie mamy. A potem siebie nie lubimy. Wszystkie na to cierpimy. Nie wiń się niepotrzebnie. Po drugie dzieci nie idzie kochać równo, no nie da się i już. To normalne! Po trzecie Twoja niechęć bierze się z oddalenia od męża. Napraw tę relację, a ułatwi Ci to relację z synem.

  • Asia

    Odpowiedz

    W małżeństwie po to jesteśmy we dwoje by czasami nieść się nawzajem. Gdy jedno poupada, działa drugie. Super, że mąż teraz wiele obowiązków przejął. DAJ SOBIE CZAS! Nie musisz od jutra mieć poukładanych relacji. Powoli, z mozołem buduje się więź. Przebacz mężowi, że się nie angażował i doceń jego przemianę. Doceń siebie, z pewnością wiele dajesz rodzinie. Dziękuj za dobro innym i doceń je w sobie.

  • Sylwia Wośkowiak-Kierepka

    Odpowiedz

    Moim zdaniem autorka listu po prostu cierpi na depresję, a ta z każdym dniem się pogłębia. Jeśli boi się, wstydzi iść do psychologa, może skorzystać z pomocy online (pisałam ostatnio o tym u siebie odnośnie rodziców dzieci przewlekle chorych). „Alicjo” nie martw się, pokochasz swoje dziecko, ale najpierw musisz pogodzić się z sobą.

    • matka-nie-idealna

      Nie stawiajmy same diagnoz 🙂
      Jest wiele osób, które ja podejrzewałabym o depresję a lekarz ją wykluczył. Pomoc specjalisty jak najbardziej.

  • Monika S.

    Odpowiedz

    Moja droga-autorko wpisu. Ja serdecznie Tobie współczuję i gorąco zachęcam do podjęcia terapii u psychologa. Jest to problem, z którym sama nie dasz sobie rady i nie ma co czekać bo samo się nic nie zmieni. Trzymaj się cieplutko i pamiętaj że dla dzieci zawsze jesteś i będziesz najważniejsza! Bez znaczenia czy masz akurat słabszy czas. Walcz o siebie! Pozdrawiam

  • Asia

    Odpowiedz

    Na pewno warto zasięgnąć pomocy dobrego psychologa. Z tego, co Pani pisze więź mdzy Państwem b. osłabła, a 3 dziecko zostało Pani niejako „narzucone” przez męża. On się stara teraz bardziej, zrealizowana została potrzeba posiadania syna, a Pani ma się cieszyć, bo tego wszyscy oczekują…Spory wpływ ma też dom, w którym nas wychowywano. Jeśli nie doświadczałyśmy miłości to jest trudno.

Skomentuj