Nie nadajesz się na matkę.

10 komentarzy

Wytęsknione lub niechciane. Pierwsze lub czwarte. Nie nadajesz się na matkę.

Z pachnącą kawą, z bułką podgryzaną przez Hankę, z porannym śpiochem zameldowanym jeszcze w kąciku oka. Wytoczyli z moich oczu łzy, z ust katapultę pustoszących słów.
Z Hanisławą pod pachą, wierzgającą zdezorientowanym ciałem trwałam i słuchałam.

„Zielone Drzwi”.

Ty, która wychodząc po butelkę wody, zamykasz drzwi szpitalnej sali po raz ostatni, nie nadajesz się na matkę. Ty, która chore dziecko, chowane wcześniej w zdrowiu w domu, niczym zepsuty przedmiot wydajesz na stracenie, nie nadajesz się na matkę. Ty, która zawieszasz w próżni życie swojego dziecka, żołniersko walczącego o swoje życie, nie nadajesz się na matkę. Żaden żołnierz nie wygra walki sam.

Ty, który wymazujesz z pamięci dzieło twojego życia, nie nadajesz się na ojca. Ty, który gasisz serce człowieka pragnącego cię kochać i spragnionego miłości, nie nadajesz się na ojca. Ty, który co miesiąc odpalając stronę internetową banku, z uśmiechem witasz nowy państwowy przelew za nieistniejące już w twoim umyśle dziecko, nie nadajesz się na ojca.

Złamali mnie. O kurestwie leżącym pod naszymi stopami, schowanymi za naszymi ścianami i łamiącym serca było już wiele. Jednak wciąż mi się ulewa. Wciąż jad rodziców niszczących życia dzieci wypala w mojej duszy kolejną bliznę, morduje moją wiarę w człowieczeństwo.

Panie Boże. Nie proszę o pokój na ziemi. Nie proszę o koniec wojen, o litościwsze obchodzenie się ze środowiskiem. Proszę o serce dla każdego dziecka. Proszę byś za ich plecami postawił stróża, rodzica walczącego. Byś pod ich pachę włożył ramię, w ich rączkę dłoń. By ich serce nigdy nie pękło na milion kawałków, jak moje dziś. By ich wiara w ludzi, w miłość i pojęcie rodziny nigdy nie umarła. Proszę, by kopnięta przez nie piłka wróciła. Kopnięta przez ojca. By nie smakował im przypalony przez mamę obiad. By przy ich łóżku, gdy gorączka mroczy umysł, zawsze ktoś stał. Mama lub tato. Proszę, byś na swojej liście potępienia odhaczył tych, którzy w tym momencie mają szczęście, że nie mam pozwolenia na odstrzelenie im łba. By sumienie nie pozwoliło im jeść, nie pozwoliło spać. Bo to Panie Boże, to prawdziwe kurestwo jest.

Dziś temat dzieci porzucanych w szpitalach, poruszony przez Annę Maruszeczko wbił mnie zdumieniem w fotel. Odjął mowę, sprawił, że kawa gorzkością zawirowała w moim gardle. O rodzicach dzieciobójcach już było. Było o rodzicach upijających dzieci, o kobietach w ciąży ledwo stąpających w swym alkoholowym zamroczeniu po linii życia i śmierci było. Ale rodzic pozostawiający chore, kilkuletnie dziecko w szpitalu, zawieszający w próżni jego byt, stawiający na szali jego życie swoją nieobecnością, a wszystko po to… Wszystko po to, by ciągnąć comiesięczną korzyść finansową otrzymywaną na dziecko.

Dno Panie Boże. Dno.

Część reportażu znajdziecie tu (klik)

Zdjęcie: Sura Nualpradid / http://www.freedigitalphotos.net

10 Komentarzy/e
  • ~Izabela

    Odpowiedz

    wow… Ta modlitwa kursywą to Twoje dzieło? Jeśli tak to gratuluję, piękna, serio 🙂

  • ~dotka

    Odpowiedz

    ważny temat!

  • ~MAMA ANTONINY

    Odpowiedz

    Na samą myśl o wszystkich tych cierpiących i krzywdzonych na miliony sposobów dzieciach krew odpływa i serce pęka, ile jest takich przypadków w samym naszym kraju… Od momentu kiedy zaczęła sie moja droga razem z nią, inaczej na to wszystko patrzę, wszelkie informacje o krzywdzie dzieci są dla mnie nie do zniesienia! Czuje dokładnie to o czym piszesz…

  • ~Ania

    Odpowiedz

    Ja nie przeklinam, ale jak o czymś takim słyszę to niejedna k%%wa i ch**j leci, w stronę (nie)rodziców oczywiście…

    • ~olafasola

      A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że to się nigdy nie skończy. Zawsze na świecie będą ludzie, którzy NIGDY nie powinni mieć dzieci, a będą je mieli :((

  • ~Aneta

    Odpowiedz

    Ja też to oglądałam. I też mnie wcięło. Dziecko walczy o życie, o każdą sekundę, minutę i jest zupełnie samo. Krew mnie zalewa, że takie ścierwa (rodzice) chodzą po ziemi. Ale odrobinkę pocieszyłam się tym, że są ludzie, którzy te maleństwa adoptują. No oczywiście to długo trwa wiadomo biurokracja, ale jest mały promyczek nadziei 🙂

    • Matka-Nie-Idealna

      Bardzo długo. Bo to dziecko jest zawieszone w próżni dlatego, że rodzice nie chcą zrzec się praw rodzicielskich. Wszystko dla kasy..

  • ~magosiat

    Odpowiedz

    Wiem, byłam w domu, oglądałam to. Znowu plakalam. Boże…gwałty, bicie, maltretowanie a teraz porzucanie???!!!! No już wystarczy! Już więcej nie! Niech już żadne dziecko nie cierpi. Proszę. Boże

  • Tatuś

    Odpowiedz

    Panie Boże! Weź pod swą opiekę każdą z tych maleńkich kruszynek i nie pozwól wyrządzać im krzywdy. Spraw, aby przy każdym dziecku czuwał anioł stróż i żeby dziecko odczuwało jego obecność. Spraw, aby wszystkie dzieci miały kochających z głębi serca rodziców. O to tylko Cię proszę. O tak wiele i tak niewiele.

Skomentuj