O czym marzy matka?

18 komentarzy

Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że matki łykają te wszystkie słodko – pierdzące formułki, rodem z reklam pieluszek lub z pierwszej strony Pudelka. 

Przygotowujesz się do bycia mamą, to Twoje pierwsze zawody z cyklu przetrwania. Gładzisz słodki brzuszek i wcale nie zdajesz sobie sprawy z tego, że kung – fu odbywające się pod połacią skóry to przedsmak tego, co Cię czeka.

Rzeczywistość szybko weryfikuje wyobrażenia i nagle okazuje się, że nasz roczniak wcale nie jest słodką kluseczką, tworzącą baletowe figury w sterylnie białym pokoju, tylko siedzi pół dnia na dywanie i pruje puchę, bo głodna, bo zmęczona, bo znudzona, bo kupa i bo chuj-wie-co. Pokoik również nie jest tym instagramowym pokoikiem, który malowaliśmy i stroiliśmy wszystkimi tymi niepraktycznymi i bajecznie drogimi duperelami. Fotel do karmienia, którego szukałaś kilka tygodni, w magazynach wnętrzarskich powinien mieć nazwę „wieszak na ubrania”. Po kilku miesiącach zamiast białych półeczek kupujesz wielkie wory na zabawki i wpieprzasz wszystko do środka. Na początku denerwujesz się, kiedy z body za sto sześćdziesiąt zeta nie chce zejść dzisiejszy obiad, później plamy zakrywasz po prostu bluzą.

Nagle okazuje się, że spacer z wózkiem za pięć koła staje się wyciskaniem ciężarów bo ten mały potworek ma w dupie skandynawski dizajn i ani myśli leżeć w lewitującej nad ziemią gondoli. Albo jest hajnidem i rości sobie do Ciebie wyłączność.

Kiedy już ogarniemy, że macierzyństwo to taki trochę bieg z przeszkodami, zwłaszcza marki Lego, a za wszystkimi uśmiechniętymi matko – celebrytkami stoi sztab specjalistów, próbujemy dostosować szare standardy do swojej rzeczywistości. Jaka więc jest i o czym marzy polska matka?

Sen.

Takie nieprzerywane „mamusią” osiem godzin gnicia w łóżku. Przytulasz się do poduszki wieczorem a otwierasz oczy własną, nieprzymuszoną siłą woli, bez pomocy osób trzecich. Nikt nie zawraca rano dupy, że śjadanko, że palówecka i że zmieniś piejuche? Jestem w stanie uwierzyć, że ludzie potrafią spać do dwunastej. Ale cóż, bilans w przyrodzie musi być.

Kawa.

Najlepiej podawana dożylnie. Przy drugim dziecku moje moce przerobowe wynoszą jakieś 10% zapotrzebowania tego wulkanu energii, a i pierwsze dziwnym trafem próbuje na siebie zwrócić uwagę, wpadając znienacka na posiedzenie do kibla z pytaniem, czy z nią porysuję. W naszym domu ekspres do kawy to najbardziej eksploatowany sprzęt gospodarstwa domowego. Staruszek ma już pięć lat ale doskonale rozumie moje potrzeby. Kiedyś ciepła kawa była dla mnie marzeniem. Dzisiaj nadal pijam zimną, pomimo faktu, że łachudry chodzą do przedszkola a ja pracuję w domu. Po prostu – z przyzwyczajenia.

Kąpiel.

Wyobraź sobie sytuację, w której kładziesz się w pełnej piany wannie. Na jej brzegu stoi kieliszek wina, świece, nastrojowa muzyka a Ty jedziesz maszynką do golenia w górę i w dół, w górę i w dół – bez pośpiechu.

Potrafisz sobie to wyobrazić? Ja też nie. W wannie nie siedziałam od jakichś trzech lat, pomimo iż zajmuje znaczną część naszej łazienki.

Bo rzeczywistość to taki trochę Big Brother pod czujnym okiem kilkulatki, która naiwnie wierzy, że zaproszenie do kąpieli uwzględnia ją i jej siostrę.  A jeśli już uda się odwrócić uwagę napastnika bajkami z telefonu lub czekoladą w ilościach u normalnych ludzi wywołującymi wymioty, nagle okazuje się, że mama i dziecko są jednym, nierozerwalnym organizmem i nic nie jest tak atrakcyjne jak piana w towarzystwie rodzicielki. Nawet jajka na You Tube.

Znajomi.

Po porodzie grono Twoich koleżanek drastycznie się kurczy zwłaszcza, jeśli same nie mają dzieci. Nie każdy rozumie fakt, że podczas kawki musisz wyjść na krótką chwilę do drugiego pokoju żeby uśpić dziecko i że pół godziny to jest naprawdę chwila, w skali codziennych kilkugodzinnych telepawek z dzieckiem na ręku. Nie każdy rozumie fakt, że jesteś nieuczesana, nieumalowana a na początku prysznic to dzika fanaberia, którą można przeznaczyć na przykład na sen. Przecież siedzisz w domu, do jasnej cholery, masz czas.

Kiedy już wytoczysz się z domu w celach rozrywkowych i uda Ci się nie przyklepać ryjem stolika o dwudziestej trzeciej, nagle okazuje się, że piwo wcale tak fajnie nie smakuje, mając w perspektywie pobudkę o szóstej,cw akompaniamencie porannego kaca.

W zasadzie, jeśli karmisz piersią, zabawa też jest średnia z telefonem w dłoni bo „może zaraz będę musiała się zwijać”.

Wygląd.

Temat rzeka. Pamiętam, że przy Hance cały dzień chodziłam w szlafroku i całonocnym tapirze na głowie. Każda próba doprowadzenia się do reprezentatywnego stanu, niezagrażającego rozwodem i zdrowiu przypadkowych ofiar kończyła się wywołaniem przez dziecko. W zasadzie do tej pory odganiam się nogą od dwulatki, która próbuje sprawdzić właściwości cienia do brwi na rodzonej siostrze.

Pamiętam też, że były czasy, kiedy w mojej szafie szpilki miały przewagę nad obuwiem sportowym. Podobno z ubraniami. Dzisiaj stawiam na wygodę i użyteczność. Doskonale sprawdzają się ciuchy, na których nie widać wszelkiego rodzaju płynów ustrojowych.

Porządki.

O Jezu, jakiego ja kiedyś miałam pierdolca na punkcie czystości. Na szczęście mi przeszło bo przy dwójce dzieci mogłoby to się skończyć rozstrojem nerwowym.

Łudzisz się, że kiedy dziecko pójdzie spać to nadrobisz zaległości w kiblach? Łudź się dalej. Chyba, że na kiblu da się spać. Wierzycie w instagramowe wnętrza matki trójki dzieci? Kiedyś zrobię Wam bekstejdża spoza tych pięciu metrów kadru.

A kiedy już zdarzy się, że jest porządek to jest on do momentu powrotu na pokład szkodników, pod przewodnictwem Wojdza Ojca. Bo to zazwyczaj tatusiowie robią większy bałagan niż dzieci.

Chwila dla siebie.

Co, kurwa? Ale, że gazetka, kawka, książeczka i tarasik? Ktoś tak potrafi przy dzieciach?

A Wy o czym marzycie, mając dzieci?

 

 

18 Komentarzy/e
  • Nika

    Odpowiedz

    Natalio, kocham Cie. Nic wiecej nie mam do powiedzenia. 😉 ;*

  • Ania

    Odpowiedz

    O chwili świętego spokoju….o jaaa jak ja bym chciała rano wstać o 10 nigdzie się nie spieszyć nie myśleć co musze zrobić a nie codzienna pobudka o 6 rano nie ważne czy to poniedziałek sobota czy Boże Narodzenia dziecku to wszystko jedno a matka pada na pysk…przy 2 dzieci i mężu pracującym na cały etat ( czyt. 12 godzin na dobę ) to raczej nie możliwe.

  • Edyta

    Odpowiedz

    U mnie sen i chwila tylko dla siebie…. Marzę od lat 2…. Może za jakieś 10 następnych?

  • Anna

    Odpowiedz

    Zdecydowanie o śnie dłuższym niż do 5:45 i zakończonym dobrowolnym podniesieniem powiek a nie na rozkaz 4 letniego księciunia i 2.5 letniej rozkapryszonej władczyni ?

  • Sylwia

    Odpowiedz

    Jutro sobota nie nie pośpię nawet do 8. O 7 usłyszę od mojego ośmiolatka” mamo jestem głodny”. Noc też jest słaba bo śpi zr mną. Inaczej będzie kursował całą noc i nimt się nie wyśpi. A tak to tylko ja….. słodkie macierzyństwo

    • Ewa

      Ośmiolatka???

  • Joana

    Odpowiedz

    Jakie to prawdziwe…
    Chciałabym tak zwyczajnie nie musieć myśleć!
    (czy nakarmione/napojone, czy 2 przewiniete, a 1 odsikane, czy wszystkie syropy i witaminy podane, czy nie zamarznięte/ nie przegrzane, czy szczęśliwe i dlaczego smutne.)

    • cudostworcy

      a za te 10 lat będziemy tęsknić za tymi małymi rączkami 🙂

  • Daria

    Odpowiedz

    Prawda prawda i jeszcze raz prawda.
    Wielkie brawa że w końcu ktoś to napisal.
    Tez mam dwójkę i w 100 % wszystko się zgadza.
    Uwielbiam Twoje szczere teksty bez kolorowania jak to wszystko jest super pieknie czysciutko i idealnie.

    • Daria

      Daria nr 2 podpisuję się obiema rękami pod słowami Darii nr 1

  • Joanna

    Odpowiedz

    Super wpis 🙂

  • Ania

    Odpowiedz

    O wypadzie z przyjaciółka do spa !! Bez dzieci ? z butelka wina !! Tak masz całkowita racje ! Zero ściemy i kolorowych bajek ?? Ania M.

  • Justyna

    Odpowiedz

    Taa, trafiasz w sedno, chwila dla siebie nie jest chwilą dla siebie, to już tak od urodzenia pierwszego dziecka, nie wiadomo w takiej chwili, nawet jeśli już się znajdzie cudem, gdzie włożyć ręce, a gdzie myśli, na szczęście przywyknąć można do wszystkiego i ze wszystkiego się cieszyć, cieszmy się dzisiaj każdym drobiazgiem, co tam, przepraszam, że tak się wcinam, ale akurat na Dzień Matki coś mogę podrzucić jako swój komentarz:
    https://bobreczki.wordpress.com/2018/05/25/mamo-zrob-sobie-dzien-mamy/

  • Anna

    Odpowiedz

    Wyspania się, nie myślenia czy leki podane, czy wszystko zrobione, brak lęku o to co będzie w szkole, bo w domu anioł w szkole tykajaca bomba…

  • Iwona

    Odpowiedz

    Marzę przespać całą noc. A nie budzić się przynajmniej raz w nocy „mamo leko kce” albo „tam aaa” (no wyrzuć z łóżka takie śpiące, pachnące malutkie stworzonko)

  • Ewa

    Odpowiedz

    Ah… Cudne macierzyństwo.. Jak dobrze, że jest takie miejsce w sieci gdzie można poczuć się normalnie a nie jak zwyrodniała, wyżuta, wypluta, wykończona matka szmatka…

  • Anna

    Odpowiedz

    Super wpisy sama prawda.mama 4 miesięcznego synka i dwulatki

  • BabyTula

    Odpowiedz

    Świetny tekst, a jaki prawdziwy. Pozdrawiam cieplutko

Skomentuj