O najtrudniejszym pytaniu, jakie zadało mi dziecko.

0 Komentarzy

– Mamusiu, dlaczego ludzie się ranią? – Zagadnęła mnie ostatnio Hania.
– Co masz na myśli córcia?
-No… Dlaczego się krzywdzą nawzajem? Są dla siebie źli i sprawiają sobie przykrość? Obrażają się? Dlaczego na świecie są źli ludzie?

Przystanęłam w biegu dnia codziennego przy tym pytaniu, jakby conajmniej zapytała mnie o stworzenie świata, o ewolucję. Było proste w swoim założeniu i trudne jednocześnie. Zaczęłam krążyć nad nim myślami, wiercić w podłożu dziurę podeszwą buta, jak dziecko, które zostało zapytane o to, kto wybił okno w kuchni. Albo kiedy stałam na ustnej maturze i nie znałam odpowiedzi na zagadnienie o lekturę, której nie przeczytałam. Mogłam lać wodę, ominąć temat szerokim łukiem, lub zbyć ją, odwrócić uwagę. Małe dziecko, niespełna siedmioletnie, zaciągnęło mi hamulec, wcisnęło pauzę. A moja podświadomość krzyczała niemo, że tak jest i już. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. To było tak oczywiste jak fakt, że jutro wzejdzie słońce, ptaki zaczną swój poranny koncert, a budzik zadzwoni zrywając nas z łóżek do życia. Ludzie się ranią i już.

– Od zawsze istnieją tematy, które dzielą ludzi. Tak jak religia, poglądy, polityka. Każdy ma swoje spojrzenie na pewne sprawy i wydaje mu się, że ma rację. Czasami ludzie próbują okazać tę rację w niewłaściwy sposób. Skąd takie pytanie?
– Zauważyłam jak pisałaś na Fejsubuku do jakiegoś pana, żeby cię nie obrażał, bo ty tego nie robisz. Co on takiego zrobił?
– Pisał o swoich poglądach w sposób wulgarny, a kiedy zabrakło mu argumentów… Wiesz co to argument?
– Nie.
– To fakty, które człowiek przywołuje, żeby potwierdzić swoją rację, lub kiedy chce pokazać, że druga osoba tej racji nie ma. Więc ten pan zaczął mnie obrażać, kiedy nie miał więcej argumentów. Nazwał mnie głupią.
– Ale ty nie jesteś głupia!
– Wiem kochanie, dlatego zakończyłam rozmowę z kimś, kto próbował poczuć żebym poczuła się źle po to, żeby on poczuł się lepiej. Ludzie ranią się i krzywdzą po to, żeby poczuć się lepiej. Może myślą, że dzięki obrażaniu innych, poczują się mądrzejsi. Albo udowodnią siłą, że mają rację. Pokażą, że są lepsi. Ale nie są. Bo takie zachowania pokazują ich słabość. Często ludzie się kłócą, bo nie zgadzają się w pewnych kwestiach i nie potrafią przyjąć wersji drugiej osoby. Albo odwrócić się na pięcie i odejść w drugą stronę. Bo czy jeśli kłócisz się z Nadią, która z Was ma mieć niebieski kubek, czy zrobi Ci różnicę, jeśli napijesz się z zielonego?
– No nie.
– A czy jeśli uważasz, że niebieski jest ładniejszy, a ona woli pomarańczowy, do Twojego życia wniesie coś fakt, że przekonasz ją do niebieskiego?
– No nie.
– Czasami zatem warto zostawić pewne sprawy takie, jak są. Ale można wtedy powiedzieć „Moim zdaniem niebieski jest ładniejszy, Tobie bardziej podoba się pomarańczowy i to jest ok”. Każdy z nas ma swoje sympatie i to, że się różnimy jest fajne. Można czegoś nie akceptować, nie chcieć żyć w taki sposób jak żyją inni, albo czegoś nie lubić, ale należy to szanować. I nie powinno się skreślać czy dyskryminować kogoś dlatego, że jest od nas inny. Wstrzymałam oddech, zastanawiając się czy wystarczająco wyczerpałam temat. Stałam przed jednoosobową komisją, która zaraz miała ocenić moją wiedzę z przeczytanej lektury, przed mamą czekającą na przyznanie się do winy. Podeszwa buta paliła od kręcenia dziury. Chciałam dodać, że być może ludziom brakuje miłości – przede wszystkim do siebie samych. Być może ktoś ich kiedyś nie szanował, być może kiedyś nie mogli wyrazić własnego zdania, więc teraz krzyczą je głośno. Że są miejsca, religie i poglądy, w których nie ma otwartości na odmienność, a z założenia panuje jedyna słuszna racja. I że racja jest jak dupa – każdy ma swoją. Dziecięcy głos przerwał moje rozmyślania.

– A czy ci ludzie nie mogą się po prostu lubić i być dla siebie uprzejmi?

No właśnie.

Nie mogą?


Photo by Kelly Sikkema on Unsplash
0 Komentarzy/e

Skomentuj