Ojciec, mamy problem !

7 komentarzy

Trzecia w nocy. Z pokoju obok dochodzi miarowe skomlenie, Hanka próbuje nawiązać kontakt z bazą. Przekręcasz się na prawy bok, niby że śpisz, niby że nie słyszysz i niby nie wydajesz z siebie westchnięcia „no ja pierd*lę”. Nagle połacie kołdry wybrzuszają się i czujesz jak ciepłe 47 trąca cię w rytmie „rusz dupę”. Dupy nie ruszasz, liczysz że zaśnie sama albo czekasz na moment, kiedy będziesz mogła zapluć poduszkę triumfalnym parsknięciem.

-Tatusiuuu !

Jeden zero dla ciebie, twoje 38 elegancko komponuje się z jego pośladkami informując, że oto jest wzywany. Zwleka się z łóżka i w samych gatkach pogina na godzinne bujanie z wyrzynającymi się piątkami.

Po początkowej frustracji, kiedy to siedzisz z dzieckiem 24 na dobę, kiedy twoje piersi przypominają woreczki z tanią chińszczyzną po miesiącach karmienia, kiedy codziennie zimna kawa i prysznic tylko w weekend a ona i tak nabiera rumieńców kiedy to ON pojawia się w drzwiach, zaczynasz rozumieć, że ta relacja jest ci na rękę.

  1. Wieczorami.
    Wieczorem kiedy chcesz mieć spokój, kiedy chcesz w samotności podrapać się po tyłku i posiedzieć na tronie bez publiczności, kiedy wreszcie możesz zjeść kanapkę bez „mama daj, wyliżę ci masło” i położyć się w wannie na dłużej niż trzy minuty, pada pytanie „kto ma cię dzisiaj usypiać, kochanie?”. Spoglądacie na siebie znacząco i wiesz, jaka odpowiedź za chwilę padnie. Już myślami rwiesz papier toaletowy, już nalewasz lampkę wina. – Tatuś.
  2. W nocy.
    Trzecia w nocy, ty właśnie wpadasz w objęcia seksownego ratownika na rajskiej plaży. Obok chrapie stary, pewnie we śnie klepie po tyłku Scarlett Johannson albo inną Charlize Theron (no dobra, tą drugą sama bym klepnęła). Nagle ryk, ratownik się rozmywa, Scarlett strzela w pysk twojego męża. Czekacie na wezwanie. Tylko od jednego słowa zależy to, kto dokończy senny romans.- Tatuś.
  3. Imprezy.
    Impreza z dzieckiem jaka jest, każdy wie. Bujasz się na trzeźwo, zatapiasz widelec w sałatce i jedynym pocieszeniem jest brak kaca następnego dnia. Jeśli jesteście u was, luz. Wynosisz z dziecięcego pół pokoju klamotów i dziecko ma zajęcie. Jeśli jesteście na obcym, problem urasta do rangi oczu dookoła głowy bo jak wiadomo, za szkody spowodowane przez dzieci odpowiadają rodzice. Do zabawy dwie łyżeczki albo kapsle po browarach ojca i zero imprezy do momentu aż dziecko nie padnie. Chyba, że głównym obiektem uwielbienia jest- Tatuś.
  4. Poranki.
    Siedzisz na chorobowym w domu położonym na zadupiu, jedyną możliwością socjalizacji z ludźmi jest poranne odmrożenie tyłka w drodze do żłobka. Po porannym wyklęciu budzika, zmierzasz w kierunku pieczary dwulatki. Ściągasz z łóżka 13 kilogramów, wbijasz z gryzące rajty i informujesz dziecko, że za chwilę zawieziesz je do dzieci. I wtedy słyszysz magiczne „Nie mama! Tatuś!”, w następstwie którego dostajesz gratisową godzinę snu a ojciec zmarznięte piszczele.- Tatuś.
  5. Wyjścia.
    Zima jest piękna za oknem i pod warunkiem, że mieścisz się w zimowy płaszcz. Dwadzieścia lat temu nie wyobrażałaś sobie dnia bez osiedlowej górki i drzazgi z sanek wbijającej się w twój tyłek. Można było ewentualnie dupą po śniegu na tzw. jabłuszku (ale z racji kościstego tyłka, którym ratrakowałam połowę śniegu u mnie ta opcja odpadała). Teraz na samą myśl, że musisz wystawić zwłoki na minus dziesięć i wbijać młode we wszystkie warstwy ubrań po to, by w rezultacie przypomnieć sobie, że wypadałoby zmienić jeszcze pieluchę, dostajesz spazmatycznego wzdrygu. Na szczęście jest jeszcze on. Bohater, który biega szybciej niż ty, zakręca ostrzej niż ty i nie wzywa pogotowia za każdym razem gdy dziecko przeora twarzoszczęką śnieg albo beton, który wziął się nie wiadomo skąd. Z nim jest najlepsza zabawa i smar po brodę. Ty nadajesz się ewentualnie do zamieszania gorącej czekolady po szalonej jeździe.- Tatuś.

I pomimo, że kochasz, że uwielbiasz i z przyjemnością spędzasz czas, są momenty kiedy fakt „córusi tatusia” jest ci zwyczajnie na rękę. Zazdrość ustępuje miejsca uczuciu wygody. Nie ma już konieczności ciągnięcia zapałek, kto dzisiaj kąpie, kto odwozi i kto przywozi. Fajnie jest móc dzielić obowiązki i czuć, że w rodzicielstwie jest po równo. Fajnie jest znaleźć równowagę. Fajnie mieć swoją przestrzeń, swój czas a wieczorem chwilę oddechu. Fajnie jest obserwować magiczną więź zarezerwowaną tylko dla nich, sekrety szeptane na ucho, i gesty gdy słowa są zbędne. Fajnie jest mieć w swoim życiu mężczyznę, który będzie pomimo wszystko, zawsze i wszędzie. Który będzie kochał, wspierał i nie złamie serca.

7 Komentarzy/e
  • Julka

    Odpowiedz

    Samo sedno! 😀

  • kasia

    Odpowiedz

    Super!!! Lepiej bym tego nie ujęła 🙂 perfekt

  • nat

    Odpowiedz

    no to ja mam przesrane- synek mamusi :/

    • mirtrzy

      Ja też… maminsynek , a drugi w drodze 🙂

  • magdalena_255

    Odpowiedz

    Nawet nie wiesz jak Ci tego zazdroszcze

  • Magdalena

    Odpowiedz

    Też mamy kochanego i kochającego Tatę w domu 🙂

  • Natalia

    Odpowiedz

    Piekny tekst 🙂

Skomentuj