Prawdziwy facet.

7 komentarzy

Dzisiaj, scrollując tablicę na Facebooku, zobaczyłam zdjęcie dosyć jednoznacznego tatuażu, który wykonał sobie jakiś chłopak. Co tu dużo mówić- takich rzeczy nie pokazuje się w telewizji przed 22. Scrolluję, widzę obrazek, myślę „na bank jakiś kryminał”, scrolluję dalej.

I po chwili uświadomiłam sobie, jak bardzo obsmarowałam gościa stereotypem. Wsadziłam go do kryminału tylko ze względu na to, jaki ma tatuaż. Równie dobrze może być tatuażystą, reżyserem filmów dla dorosłych albo redaktorem naczelnym w jakimś świerszczyku.

Idąc dalej tym tropem, zaczęłam zastanawiać się, jak często wrzucam ludzi do jednego wora ze względu na ich wygląd, poglądy czy przekonania. Na przykład, kobiety karmiące piersią to często dla innych laktacyjne terrorystki. Bywają też eko świry, antyszczepionkowcy to banda oszołomów, która walczy z systemem farmaceutycznym.

Ale dzisiaj będzie zupełnie o czymś innym. Dzisiaj będzie o facetach.

Ile razy, idąc ulicą i widząc gościa w rurkach myśleliście „ale pizda”? Chłopakowi w różowej koszulce przypisywaliście tytuł pedała roku? Ile razy długowłosy drwal z tatuażami został mianowany bezuczuciowym troglodytą a łysy ziomek z osiedla – kumplem spod celi?

Zaczęłam się zastanawiać, jaki jest prawdziwy facet?

Jeszcze kilka lat temu ideałem był dla mnie wytatuowany brutal na motorze. Wiecie, taki, z którym poczułabym znaczenie słowa „szaleństwo”, spontaniczność. Z którym uciekałabym przed policją, leżała na plaży w środku nocy i patrzyła w gwiazdy. Romantyczny ale dziki. Taki, który pierdolnie o ścianę wieczorem… Yyy, no dobra – zagalopowałam się. W każdym razie taki był w moim przekonaniu prawdziwy facet. Męski.

Minęły lata, ja dorosłam. Zdałam sobie sprawę, że prawdziwy facet to nie osoba, która żuje tytoń, jego koszulka pęka w szwach od nadmiaru testosteronu i chodzi w podartych jeansach.

Prawdziwy facet może wyglądać jak największa pizda świata. To osoba, która twardo stoi na ziemi. Która wie, kiedy należy przestać być dzieckiem, przestać bawić się życiem i zacząć brać je poważnie.

Prawdziwy facet to taki, który potrafi zatroszczyć się o rodzinę. Który myśli o przyszłości, nie o chwilowych zachciankach. Który odłoży pieniądze na emeryturę, pomimo że przed nim jeszcze całe życie. Który zamiast wyjścia z kolegami wybierze wieczór z rodziną, z ukochaną osobą. A nawet jeśli jest sam, myśli o życiu, nie o pierdołach.

Prawdziwy facet to dla mnie dojrzały facet. Taki, na którego zawsze można liczyć. Który jest przyjacielem i oparciem, który nie ulatnia się z dwoma kreskami na teście. Prawdziwy facet to ten, który bierze odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Ten, który potrafi zapewnić stabilizację i bezpieczeństwo najbliższym.

Prawdziwy facet to taki, który ugotuje obiad, umyje kibel i zrobi pranie. Nie ten, który pomaga w domu. Ten, który jest partnerem dla swojej kobiety. Ten, który nie dzieli obowiązków na męskie i damskie. Który po prostu bierze się do roboty kiedy trzeba.

I wreszcie, od niespełna czterech lat, prawdziwym facetem jest dla mnie ojciec. Nie napiszę – ojciec moich dzieci i nie napiszę – każdy ojciec. Ojciec nie zawsze oznacza prawdziwego faceta.

Ojciec, który codziennie wraca do domu i od progu wita się ze swoimi dziećmi. Ojciec, który potrafi zmienić pieluchę, ugotować obiad dla swojego dziecka i zabrać je na spacer w różowym wózku. Szaleję, wprost szaleję na widok facetów z dzieckiem w chuście.

Prawdziwy facet utuli dziecko do snu i zostanie z nim na weekend, kiedy żona szaleje z przyjaciółkami wiele kilometrów od domu. Prawdziwy facet da sobie zrobić makijaż przez trzylatkę i założy błyszczącą koronę. Prawdziwy facet mówi swojej córce „pięknie dzisiaj wyglądasz”, „jesteś moją księżniczką”. Prawdziwy facet pokopie w piłkę z synem, wybierze spacer zamiast popołudnia na kanapie przed telewizorem.

I pomimo, że czasami brakuje mi tego szaleństwa, kąpania się o północy nago w jeziorze, wiem, że dobrze wybrałam. Czuję się spokojna. Czuję się bezpieczna. Moje dzieci mają najlepszego ojca pod Słońcem. Jestem szczęśliwa.

A czym, według Was, jest męskość?

Poniżej trochę słodyczy i męskości zarazem ❤️

Przed Wami PT z Nadią.

7 Komentarzy/e
  • Aleksandra

    Odpowiedz

    Czytając tego posta dochodzę do wniosku ze jestem straszną suką.. czasem trzeba nią być. Ale ja chyba troche za mocno i za bardzo. Rok temu urodziłam syna a jutro zaczynam 3 trymestr hormony i te sprawy. Wygladam jak wieloryb i wróciłam do pracy ? dwoje sie i troje żeby jakos to było. Nie doceniam mojego męża, on sie tak stara a ja oczekuje od niego jeszcze więcej. Postanawiam poprawę. Dzięki

  • Patksp

    Odpowiedz

    I ja dostrzeglaM dzieki Tobie cos na co uwagi nie zwracalam a wymagam wiecej i wiecej zapominajac o tym co tu i teraz. Moje dwie corki maja duzo szczescia, ze maja tak wspanialego ojca-naprawde.

  • kaśka

    Odpowiedz

    Mam to szczęście, że ktoś taki jest przy mnie 🙂

  • Małgorzata

    Odpowiedz

    Słowem w sendno jak zwykle❤. Przeżyłam patologiczne małżeństwo gdzie nawet o tym znienawidzonym „pomaganiu” nie było mowy bo alko było ważniejsze niż dzieci. Dla mnie najlepszym ojcem świata jest mój nie mąż. Nie martwię się, nie obgryzam paznokci do krwi kiedy muszę wyjść z domu bo wiem że nasze dzieci mają najlepszą opiekę pod słońcem. Bezpieczeństwo ponad wszystko

  • Daria

    Odpowiedz

    Idealnie to ujęłaś! Czylimój kochany ma rację, że kobiety szaleją za tatusiami z dziećmi na spacerach, w chustach 😀 ! Już wiem dlaczego chce nosić małą tak często ! Skubaniec 🙂

  • Ania

    Odpowiedz

    Moim zdaniem to trochę na wyrost. Oczywiście, że bycie dobrym ojcem jest bardzo pożądaną cechą idealnego mężczyzny, ale czy my kobiety nie zapominamy właśnie o naszej kobiecości. Nie jedynie dziecko się pdzecież liczy, nie jesteśmy jedynie matkami, ale przede wszystkim kobietami, które mają swoje potrzeby. I to też się liczy. Nasze kobiece potrzeby, których czasem mażczyźni nie potrafią spełnić.

  • Briana

    Odpowiedz

    Dodalabym tylko ze musi szanowac kobiety.

Skomentuj