Rzecz, którą chciałabym zapamiętać do końca życia, kiedy moje dzieci będą już dorosłe. KONKURS Z NAGRODAMI!

33 komentarze

Stoję przed lustrem. Ubrudzone szkło lekko deformuje obraz, cenzuruje zmarszczki na twarzy. Marszczę czoło, naciągam palcami policzki, analizując oznaki starzenia. Opieram dłonie o umywalkę, szczoteczka szoruje włosiem między policzkami. Potrząsam głową, strzepując z powiek oznaki zmęczenia. Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze, które wydaje się być nieco bardziej żałosne niż przyjazne. 

Zastanawiam się, skąd w moim wątłym ciele, z BMI znacznie poniżej normy, znajduje się tyle siły. Skąd, pomimo braku przeszkolenia w sprawach wagi życiowej, każdego ranka, podobnie jak inne kobiety z gatunku matki, staję w pionie i biorę na bary życie swoje i dwóch innych, małych istot. Skąd w nas energia, by pomimo pustego baku paliwa, holować to, co nam najdroższe i najbliższe do bezpiecznej przystani?  

I tak od początku, od samego rana, gdy tylko budzik przestanie drzeć japę dziesięć centymetrów od mojego ucha, jestem hotelową porządkową, łamane przez opiekunkę. Budzę moich gości, sugerując delikatnie, że już czas na chwilowe wymeldowanie z domowych pieleszy. Ścielę łóżka, szoruję zęby – sztuk osiemnaście, przygotowuję ubrania do wyjścia. Kontroluję pogodę w trakcie dnia, przewiduję wydarzenia. 

I chciałabym rzec, że tutaj przydaje się moja kryształowa kula i pierścień z tombaku, jednak złożoność dziecięcego umysłu, który kategoryzuje parówki na pokrojone zbyt cienko, których zjeść nie można i pokrojone zbyt grubo, które smakują o niebo lepiej, zamienia mnie w psychologa. 

Później wsiadam w auto i włączam taksometr uprzejmości, kiedy na tylnej kanapie rozgrywa się dramat dwóch kilkulatek. Mogę robić jednocześnie za wodzireja, bo w swojej kolekcji mam pozycje mocno jagodowe, ewentualnie coś z repertuaru Krainy Lodu, co jest niewątpliwym hitem mojego ponad trzydziestoletniego życia.

Kiedy już wcisnę kapcie, rozmiar 26 i te trochę większe, kiedy ucałuję dwa spocone emocjami czoła i zaciągnę do płuc zapach poduszki, wpleciony pomiędzy różowe spinki, zaczynam życie dedykowane dla dorosłych. Piszę maile, odpisuję na wiadomości. Tworzę teksty, takie jak ten i podpisuję zdjęcia hasłem #girlboss. Jestem ważną osobą, a przynajmniej tak o sobie myślę. Właścicielem, prezesem, twórcą i kreatorem. Walczę o przetrwanie w tym dziwnym światku, gdzie złotówka jest walutą nadrzędną i o wiele bardziej wartościową niż czas. 

Zamykam laptopa, wyciszam telefon i z mentalnych szpilek oraz garsonki, wskakuję w kapcie pani domu. Ścieram kurz, zalegający dniami, tańczę z mopem. Przez krótką chwilę jestem sprzątaczką po to, by w następnej zamienić się w kucharkę. Łączę składniki odżywcze, niczym najlepszy szef kuchni, do każdej potrawy dodając szczyptę miłości.

Spoglądam na zegarek i wiem, że za chwilę znowu przyjmę rolę kierowcy, a później organizatora wycieczek. W międzyczasie rozwieszę pranie, pomogę w domowym zadaniu sześciolatki. Przez chwilę będę nauczycielką a później znowu psychologiem, kiedy trzeba będzie wyjaśnić trudy tego świata, krzyczące z ekranu telewizora. Zrobię zakupy po drodze, zasadzę kwiaty i podleję trawnik. Wyprowadzę psa i zajmę się dzieckiem koleżanki. Pobędę córką, może też żoną i przyjaciółką. 

A za chwilę przyjdzie ten moment, jeden z krótszych w ciągu dnia, kiedy wrzucę do wanny cztery czarne stopy, dwie ubrudzone buzią czekolady i cztery dłonie, popisane mazakiem. Zamieszam dłonią wodę – trochę za gorącą i wstąpię w rolę najtrudniejszą danego dnia. Odpowiem na sto pytań, później na sto pierwsze. Wyszoruję dwie głowy – mokre od sierpniowego słońca, obetnę paznokcie – trochę zbyt długie. Wtopię włosy w najpiękniejszy zapach świata. Zapach niewinności i beztroski. Zapach, gdzie problemy przestają mieć znaczenie a każdy kamyk, który wpadł do buta przestaje uwierać, chociaż na krótką chwilę. Zapach, który w swoim akompaniamencie nie potrzebuje kwiatowej nuty, ani tej cukierkowo słodkiej. 

W dobie, gdzie życie pachnie plastikiem, a marki dopisują do swoich receptur kolejne wielocyfrowe składniki, naturalność wydaje się być produktem deficytowym. Myślałam, że Corine de Farme niczym mnie nie zaskoczy. Zaskoczyło mnie jednak totalną prostotą. Brakiem zapachu i składem, w 95% złożonym z naturalnych komponentów. Zaskoczyło mnie dzieciństwem, nieskalanym żadną zapachową nutą. 

Ludzie pachną. Kiedy zamknę oczy, potrafię wywołać z wyobraźni zapach mojej mamy i domu mojej babci. Wiem jak pachnie jabłecznik u drugiej i policzek, który całuję przed wyjściem do domu. Kocham zapach skóry Grześka. Wtapiam się nosem w jego klatkę piersiową i uczę się na pamięć nut zapachowych. Zapach, który chciałabym zapamiętać do końca życia, to moje dzieci. Kiedy już nie pozwolą całować się po gołych brzuchach, a ich mokre włosy będą spoczywały na poduszkach w innych domach, zamknę oczy i przywołam w pamięci chwile, które dały mi ukojenie. Nie oliwka, którą otworzę w sklepie czy kolorowy szampon, zapewne przestarzały za dwadzieścia lat. 

Seria Corine de Farme Baby to żel do mycia ciała, szampon i krem są w pełni naturalne i pozbawione tablicy Mendelejewa, pisanej małym drukiem. Nadają się dla dzieci już od pierwszych dni życia, ze względu na rygorystyczne testy, prowadzone na wrażliwej skórze, pod okiem farmaceuty. 

Firma produkuje swoje artykuły we Francji. Moje serce podbiła tym, że sama produkuje opakowania, w miarę możliwości pochodzące z recyklingu, redukując tym ślad węglowy w atmosferze. 

Serię Corine de Farme możecie znaleźć w sieci drogerii Rossmann. U mnie natomiast, możecie wygrać jeden z trzech zestawów kosmetyków do przetestowania na własnej (lub bąbelkowej skórze). 

Co trzeba zrobić, żeby wygrać zestaw Corine de Farme baby BIO?

  1. 1. W komentarzu na blogu napiszcie, jaki jest dla Was najpiękniejszy zapach, który chętnie przywołujecie w swoich wspomnieniach.
    2. Zajrzyjcie do Corine de Farme (klik), którym na pewno będzie nieziemsko miło, jeśli zostawicie im łapkę w górę.
    3. Zakładam, że już jesteście obserwatorami Matka Nieidealna (klik) ale jeśli nie, możecie tam zajrzeć i machnąć kciukiem, że jest „spoko”.
    4. Udało się Wam zostawić komentarz na blogu? Dajcie mi koniecznie o tym znać pod wpisem na Facebooku <3

    Konkurs trwa od dziś, czyli 12.09.2019r. do 18.09.2019r. Wyniki zostaną ogłoszone do 7 dni po zakończeniu konkursu. 

ROZWIĄZANIE KONKURSU.

Poniżej, pod swoimi komentarzami znajdziecie informację, czy to Wasz komentarz wygrał zestaw kosmetyków dla dzieci <3

Wpis powstał we współpracy z Corine de Farme.

33 Komentarzy/e
  • Iwona

    Odpowiedz

    Pewnie nie będę oryginalna, ale dla mnie najwspanialszym zapachem na świecie jest zapach moich dzieci, gdy były niemowlętami- czysty, niepowtarzalny zapach umytego ciałka przeplatający się z zapachem pudru lub oliwki. Już za chwilę, niedługo, poczuję go znowu, bo właśnie dzisiaj zostałam babcią. Myślę, że czeka mnie mnóstwo wzruszeń, wywołanych chwilą obecną oraz falą wspomnień. Pozdrawiam

    • Emilia

      Każdy dom ma zapach jedyny niepowtarzalny…to zapach danej rodziny. Miłość, bliskość, rozmowy i ciasta…to zapach nie podrobienia wchodzisz i wiesz co to za dom za rodzina. mój dom rodzinny to zapach….to bezpieczeństwo, szczęście i przyjaźń:*

  • Adrianna

    Odpowiedz

    Najlepszy zapach, który kojarzy mi się z bezpieczeństwem, z domem rodzinnym, taki, który przywołuje tylko dobre wspomnienia, to zapach mojego dziadka, którego nie ma już 25 lat. To mieszanka płynu po goleniu i papierosów – sama nie wiem, dlaczego akurat ten siedzi mi w głowie. Może dlatego, że jest nie do zastąpienia? Nie do podrobienia? I nie do powąchania znów w gorszej chwili? W lepszej chwili?

    • Jadziulka

      Mnie ogólnie wychowali dziadkowie. A zapach bezpieczeństwa i mimo wszytko szczęśliwego dzieciństwa to pierogi ruskie robione przez moją babcię i ten moment gdy kładła mi je gorące na talerz i polewała śmietanką. Zawsze nosiła swój fartuch , taką podomke i pachniała obiadami, swoimi pysznościami. Właśnie sobie uświadomiłam, że tęsknię za tym bardzo..

  • Agnieszka

    Odpowiedz

    Najpiękniejszy zapach to zapach mojej mamy …Zapach, który zapadł mi w pamięci i wszystko co z nim związane gdyż wychowana na wsi przywołuję beztroskie chwile swojego jakże wtedy pięknego i bezpiecznego życia. Zapach świeżo skoszonej trawy czy siana… A także zapach kwiatów gdy leżało się godzinami na łące wpatrując się w obłoczki i błękitne niebo.

    • Patrycja

      Zapach ktory często próbuję przywołać to zapach moich dzieci po urodzeniu. Te pierwsze dni życia, kiedy były malutkie wspominam najlepiej. Ogrom mojej miłości do nich.. Zanim przyszła depresja i wszystko zburzyła i zabrała piękne wspomnienia. Ale tego mi nie zabrała. Bylam wtedy bardzo szczęśliwa. Gdy wracam do zdjęć kiedy mieli kilka dni, wspominam pierwsze kąpiele pielęgnuję pamięć o tym.

  • Dorota

    Odpowiedz

    Zapach szamponu familijnego,w którym się myła cała rodzina. ???

  • Paulina

    Odpowiedz

    Najpiękniejszy zapach jest tylko w lipcu… wieczorem siedząc przed domem podczas gdy niedaleko kombajn kosi zboże ? mój mąż twierdzi, że najlepszy zapach przypominający mu ognisko domowe jest gdy robię przetwory na zimę z warzyw z ogródka ?

    • M

      Zapach…
      Ulotny zapach mojej Mamy. Czasem przynosi go wiatr…
      Odeszła wcześnie. Zbyt wcześnie. Nie ma Jej ze mną od 15 lat. Nie pomagała mi ubrać ślubnej sukni. Nigdy nie trzymała na rękach swoich wnuków. Wierzę jednak że jest, nadal kocha i wspiera.
      I tylko czasem wiatr przynosi Jej zapach…

    • matka-nie-idealna

      Gratuluję Paulina!

      W ciągu trzech dni odezwij się na kontakt@matka-nie-idealna.pl z adresem do wysyłki nagrody.

  • Bela

    Odpowiedz

    „zapach po burzy” kiedy otwiera się okno…

    człowiek nabiera powietrza w płuca, i czuje że oddycha. Że już nic nie uciska go w piersi, a strach przed piorunami można schować do kieszeni. Zapach przypominający, że chodź nie wiadomo jak by było źle, to tylko stan który zostanie złym wspomnieniem bo znów wychodzi słońce a los daje nową szansę.

    • Ola

      Moje dzieci są na tyle małe, że nie mogę ich zapachu określić jako wspomnienia, a naprawdę należy do najpiękniejszych. Więc przywolam trochę odleglejszy moment mojego życia. Pamiętam zapach mieszkania moich dziadków. Zapach obiadu, perfum i płynu do golenia dziadka, ich płynu do prania. Przekraczając prog domu, czując to wszystko i widząc ich otwarte ramiona skierowane w moja stronę czułam się

    • Kasia

      Głosuję za tym zapachem 😀

    • Monika

      Najpiękniejszy zapach jak dla większości, zapach mojego synka. Nie tylko jak był niemowlakiem Ale i teraz kiedy ma 3 latka uwielbiam jak pachnie. Jedyny w swoim rodzaju… MOJ ❤ Ale jest jeszcze jeden zapach, który przywołuje piękne wspomnienia. Zapach domu rodzinnego, gdzie zawsze babcia z mamą pichcily pyszne dania. Zapach mojego dzieciństwa, mojej ostoi spokoju, beztroski ??

  • AnnaŁ

    Odpowiedz

    Najpiękniejszy zapach to zapach skóry moich dzieci.Mam ich czworo i każde pachnie zupełnie inaczej.Mój pierworodny pachnie jak słodkie waniliowe ciasteczko,jak maleńki dzidziuś,choć jest już takim dużym chłopcem! Moja jedyna córka pachnie tak ciepło i kojąco jak ogród pełen kwiatów w letni ciepły wieczór…Jeden z malców to słodka lukrowana bułeczka,drugi rześki poranek i rosa na trawie ♡

  • Magda

    Odpowiedz

    Najpiękniejszy zapach to zapach oliwki. Ten zapach to „czas”- czas małych stópek i rączek, które uwielbiałam całować i wąchać -nadal to robię, ale stopy 6-latka to już inna bajka;). To czas, miłości, bliskości….. Tych pierwszych razów: pierwsze wyraźne spojrzenie, pierwszy uśmiech, pierwsze wygibasy po kąpieli. To zapach dzieci, domu, rodziny.

  • Nataliaa

    Odpowiedz

    Poza zapachem niemowlaka (mogła bym wąchać całymi dniami ) Najpiękniejszy zapach to zapach domu rodzinnego ❤❤ Mieszkając daleko od niego zawsze kiedy tam jesteśmy nie chcę się wracać :* Jak to mówią „Nie ma jak w domu ” 😉

  • Iza

    Odpowiedz

    Mój ulubiony zapach, to zapach pieczonego kurczaka, który lądował na stole co niedzielę podczas rodzinnego obiadu 🙂 mniam… aż nie mogę doczekac się niedzieli.

  • Małgorzata Przybysz

    Odpowiedz

    Zapach, który z chęcią wspominam, to aromat placków kartoflanych mojej mamy – mnie takie nie wychodzą… Zapach Świąt w rodzinnym domu, choinka, pierniczki, barszcz. Zapach beztroskich wakacji -bujna trawa, jezioro, morze, skóra wygrzana na słońcu. Zapach świeżutkich książek szykowanych do szkoły albo tych sprezentowanych. Zapach świeżej pościeli w dziecięcym łóżku. Tyle wonnych wspomnień❤️

  • Mika

    Odpowiedz

    Zapach z dzieciństwa, to zapach rozgrzanych słońcem sosen, rosnących w lesie obok domu moich dziadków, gdzie spędzałam wakacje. Teraz? Teraz jest to zdecydowanie zapach mojego Syna. Nie cierpię chemicznych zapachów kosmetyków. Ciężko mi znaleźć odpowiednie produkty. Nawet jeśli nie uda mi się wygrać ( ??), to dzięki za cynk, na pewno sprawdzę ?

  • Anna

    Odpowiedz

    Pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy gdy zamknę oczy i pomyślę o jakimś zapachu wcale to nie jest zapach najprzyjemniejszy ale kojarzy mi się z dzieciństwem i beztroską jest to zapach a raczej smród odpalanego auta sąsiada marki Syrenka…Teraz jak o tym myślę to się za głowę łapię ale tak było.

  • Beata

    Odpowiedz

    Dla mnie takim zapachem jest zapach murzynka,mojego ukochanego ciasta od najmłodszych lat! DO tego szklanka ciepłego mleka i już jestem w raju! Murzynek od zawsze kojarzy mi się z bezstroską,a jego zapach przywołuje cudowne chwile z dzieciństwa.Dziś przypomina mi mamę,która po raz ostatni poczęstowała mnie nim w styczniu,gdy go upiekła,niestety w lutym odeszła do nieba.

  • Natalia

    Odpowiedz

    Dla mnie najpiękniejszy zapach? To zapach smażonych jablek mojej babci. Jak byłam mala i byl sezon na wlasne jabłka moja babcia zawsze robila dżemy i jableczniki z jablek. I to wlasnie zapach tych robionych dzemow z jabłek zapadl mi w pamięć. Zawsze jej pomagałam w tym i świetnie sie przy tym robiłam. A na koniec zawsze dostawalam kromke chleba z masłem i wlasnie ten dzem z jabłek. Pychota. 🙂

  • Natalia

    Odpowiedz

    Teraz sama robię takie dżemy ale zapach zWsze będzie mi sie kojarzył zmoja babcia i spędzonym u niej czasem. Piękne wspomnienia

  • Anna

    Odpowiedz

    Poza zapachem moich dzieci, który ćpam jak każda matka mam jeden. Może ktoś się będzie śmiał. Ale uwielbiam zapach wody po goleniu whitewater pewnej starej firmy. Bo czuję wtedy mojego tatę, za którym strasznie tęsknię. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że zaraz wyjdzie z łazienki świeżo ogolony. Za szybko nas zostawił.

  • Ewelina

    Odpowiedz

    Może nie najpiękniejszy ale zapach mojego dzieciństwa to placki ziemniaczane z blachy <3 kiedyś, lata świetlne temu miałam taki piec węglowy w kuchni i pamiętam, jak moja mama robiła takie łakocie….

  • Kamila

    Odpowiedz

    Zapach, który cały czas wywołuje u mnie łzy radości i smutku jednocześnie, zapach mojej 6 tygodniowej córeczki przebijający się przez szpitalne „zapachy”. Ten piękny niemowlęcy zapach, kiedy wtulałam się w nią tuż po operacji, zamykałam oczy i nagle byłyśmy w domu a, nie w tym okropnym szpitalu. Najpiękniejszy zapach na świecie mojej ukochanej, wyczekiwanej córeczki.

  • Nat.

    Odpowiedz

    Moim najpiękniejszym zapachem który do tej pory pamiętam i nigdy nie zapomnę to zapach motoru ??? ( A dokładnie to benzyny ) 😀 Pamiętam jak z rodzeństwem spędzaliśmy wakacje u babci i dziadka i tam całą rodzinką wczesnym rankiem jechaliśmy motorami do lasu na jagody ??? To były piękne czasy. ?✌✌

  • Mariola

    Odpowiedz

    Zapach kwiatów które dostaje od swoich maluchów choć nie zawsze pachnących ale po słowach mamusiu zobacz jak ślicznie pachną wszystko zaczyna pachnieć i to jest to Zapach miłości dziecka do mamy. Zapach ciastei innych słodyczy które maluchy przynoszą i mówią mama powachaj jak pachną. Zapach wspólnie pieczonych pierniczków, bułeczek. Zapachy te zawsze już będą kojarzyć mi się z moimi maluchami.

  • Dettlaffka

    Odpowiedz

    Konkurs już się dawno skończył ale i tak zostawię komentarz bo jak dziwnie to by nie brzmiało, ja najmilej wspominam zapach Lizolu(służył jako środek dezynfekcyjny kiedyś w szpitalu) i kurczę… To jest najpiękniejszy zapach mojego dzieciństwa, pamiętam jak ubrania które nosiła moja mama pomimo przebierania się w ciuchy robocze w pracy mimo wszystko pachnialy Lizolem czyli szpitalem?

Skomentuj