Ściągnij czasami pelerynkę bohaterki, Ty też masz prawo mieć ch***wy dzień.

0 Komentarzy

Wczorajszy dzień mnie przeorał w całości. Wielkim walcem rozjechał mój mózg, który prawdopodobnie ukrył się gdzieś pomiędzy szczotką do kibla, a framugą, w którą z całym impetem, rano jebnęłam głową. Wcześniej przypaliłam tosty, do których nie dodałam oleju, a kiedy chciałam to zrobić, ten dosłownie wyskoczył mi z szafki, rozlewając się po całej podłodze w kuchni. Kiedy stwierdziłam, że mam już dość i dzisiaj będę małym naleśniczkiem, zawiniętym w kanapowy kocyk, bo chociażby najmniejsze ruszenie palcem może skończyć się jego złamaniem, a moim przyjacielem będzie Netflix i wino, szczotka wpadła mi do kibla. Postanowiłam znaleźć plusy tej sytuacji i kiedy dziękowałam, że to szczotka do włosów, nie do zębów, zauważyłam, że któreś z dzieci nie spuściło wcześniej wody. Na deser, nie mogę ruszać głową, bo dzień wcześniej coś mi jebnęło w szyi. Ta mała kompilacja wydarzeń sprawiła, iż poczułam, że środa mnie przerosła. Zauważyły to też moje dzieci, które zamknęły się w pokoju i wiadomości wysyłają mi, wkładając kartki pod drzwi.

W związku z powyższym stwierdziłam, że bohaterowanie, w najlepszym wypadku może skończyć się trwałym uszczerbkiem na czyimś zdrowiu, niekoniecznie zamierzonym. A ja czasami nie mam ochoty być już bohaterką.

Nie wiem dlaczego, ale panuje przekonanie, że kobieta, a zwłaszcza matka, powinna ogarniać. Brać życie za rogi, obracać głową o 360 stopni i nigdy nie narzekać na sytuację. Dawać dobry przykład dzieciom, uczyć ich siły a nie jojczenia z powodu wylanego oleju, czy przypalonych gofrów. Matka powinna dźwigać na barach przeciwności losu i nie okazywać słabości, bo inni mają przecież gorzej. A poza tym, jeśli masz dość, to na pewno przesadzasz i nic wielkiego się nie stało. No i nie zapominajmy, że 30 lat temu nie było pampersów, elektronicznej niani, a w internecie mogłaś znaleźć każde rozwiązanie problemu.

Ale wiecie co? Ja mam to w dupie. Mam prawo mieć gorszy dzień. Mam prawo rzucić kurwą, kiedy przywalę głową we framugę, a szczotka wpadnie mi do kibla. Nie mam zamiaru udawać, że wszystko jest w porządku i znikać z sieci tylko dlatego, żeby nie pokazywać Wam złych emocji. Bo przecież wszyscy w sieci powinni być uśmiechnięci i zadowoleni z życia, jakie prowadzą. Gówno prawda. Złe emocje, żal, smutek, złość, frustracja czy zmęczenie to też ważne uczucia i nie powinny być negowane. Chociażby dlatego, że widząc naokoło same uśmiechnięte twarze, ludzie zaczynają zastanawiać się, co jest z nimi nie tak. Chociażby dlatego, że przy każdej takiej informacji, wypuszczanej w świat, dostaję setki komentarzy i wiadomości: „Boże, trzeba mi było takiego wpisu”, „Myślałam, że jestem sama”, „Dziękuję, że piszesz też o złych emocjach”. To pokazuje, że kobiety czują potrzebę ukrywania swoich słabości, a kiedy ktoś mówi, że: „Dzisiaj mam chujowy dzień”, czują ulgę i w jakiś sposób utożsamiają się z tą osobą.

Nie jesteśmy robotami. Mamy prawo narzekać, złościć się i płakać. Mamy prawo otworzyć wino o 12, kiedy czujemy, że życie dzisiaj zdecydowanie nas nie lubi. Nie musimy być bohaterkami przez cały czas i możemy czasami zdjąć pelerynki. Mamy prawo być słabsze i potrzebować, żeby ktoś nas przytulił i ogarnął codzienność za nas.

Kiedyś starałam się zaklinać takie dni i wszystkie niepowodzenia wypierałam z głowy myśląc, że byle potknięcie nie jest w stanie mnie pokonać. Ale później stwierdziłam, że to bez sensu. Być może to mój organizm domaga się zwolnienia, jakiejś przerwy czy odpoczynku? Być może moja głowa podświadomie kieruje mnie ku kanapie i ramionom dzieci? Nie boję się zadzwonić do Grześka i powiedzieć: „Dzisiaj nie ogarniam, zrób coś z tym”. Nie mam problemu z proszeniem o pomoc, czy okazywaniem swoich słabości. I to samo staram się przekazać moim córkom. Ich emocje są ważne, bez względu na to, czy są dobre, czy złe. Pozwalam im zamknąć się w pokoju z tabletem i paczką chipsów, zabieram z pola widzenia młodszą, denerwującą siostrę, robię kakao i tulę na poprawę humoru. Tłumaczę, że mają prawo mieć gorszy dzień i ja sama czasami takie miewam. Mają prawo nie mieć ochoty na zajęcia pozalekcyjne czy moje towarzystwo. Mają prawo czasami mnie nie lubić, bo wiem że bardzo mnie kochają. Mają prawo mieć mnie dość, bo ja sama czasami mam dość ich zachowania czy obecności.

Tym samym, wszem i wobec ogłaszam:

JA RÓWNIEŻ MIEWAM CHUJOWE DNI I NIE MAM ZAMIARU TEGO UKRYWAĆ.

Niech Wam wino lekkim będzie.


Photo by Kinga Cichewicz on Unsplash
0 Komentarzy/e

Skomentuj