Siłownia w krzywym zwierciadle.

38 komentarzy

Jeszcze przed ciążą zapisałam się na siłownię. Miałam ambitny zamiar trochę przytyć i nabrać masy mięśniowej, być jak jedna z tych lasek co dla porannej rozgrzewki robi 500 brzuszków zanim otworzy oczy. Kupiłam karnet, zaczęłam czytać o odżywkach, dietach i rzeczach typu „sześciopak na brzuchu w 3 dni”, ale po czasie zaczęłam sama tyć, co zrzuciłam na powstającą po miesiącu ćwiczeń muskulaturę. Jak się później okazało, zamiast sześciopaka zaczął mi rosnąć bojler.

Jak się pewnie domyślacie, siłownię musiałam porzucić na okres ciąży ale teraz, gdy nic nie rośnie w moim łonie, raz na ruski rok mogę poćwiczyć. Tankuję Hanisławę i wysyłam z PT na rajd po osiedlowych dziurach, pakuję fioletowe Reeboki i lecę do Pure. Pure mieści się w galerii handlowej i czasami zdarza się, że gdy już dojadę do galerii i przechodzę obok butików, na siłownię w rezultacie nie dochodzę. Małż czasami dziwi się, że w Pure sprzedają jeansy albo sweterki, ale ja rżnę głupa, że zawieruszyło się kiedyś gdzieś tam w torbie, kupione milion lat temu a tak w ogóle to nie moje ,a z resztą o czym mowa..
Ostatnio moją ulubioną rozrywką na sali ćwiczeń jest obserwacja innych ludzi, których podzieliłam na kilka grup:

1. Sterydy.

Grupa najbardziej popularna. Sterydy zazwyczaj ubierają obcisłe koszulki na ramiączkach i szorty podkreślające jędrność pośladków. Steryda można poznać po tym, że zazwyczaj nie ma szyi. Kiedyś myślałam, że to jakaś wada genetyczna, ale później poszłam na siłownię…
Przed wyjściem z szatni pudrują trądzik i polewają się rytualnie wodą, która ma imitować pot, bo przecież pot jest sexy a testosteron tryska jak Eyjafjallajökull. Główny temat rozmów to:
– Staryyy wczoraj wycisnąłem stówę stopą, mówię Ci, hardkoor był!
– Staryyy a ja wciągnąłem trzy stejki, litr odżywki i surowe jajko. Jak puściłem pawia, to hydraulika musiałem wzywać!
Czasami fajnie na takich popatrzeć, ale zabawa kończy się w momencie, gdy trzeba delikwenta zapytać np. o godzinę. Pół biedy jeśli zegarek jest elektroniczny. Zabawa zaczyna się, gdy steryd wyciąga zegarek z Myszką Miki i z konsternacją spogląda na wskazówki… Często w rozmowie wtrącają „eeeee” i „yyyy”, co symbolizuje wzmożoną pracę mózgu, zanim pan znajdzie odpowiedni dobór słów, lub sam zrozumie o co mu chodzi.

2. Fałszywi trenerzy.

Grupa druga to fałszywi trenerzy. Ubiera taki koszulkę podobną do prywatnego instruktora, wciąga brzuch, wypatruje jakąś ślicznotkę i przystępuje do ataku.
– Cześć, co robisz?
– Ćwiczę.
– A co chcesz osiągnąć?
– Dojść do formy po ciąży.- Ślicznotka łapie się za fałdek skóry na brzuchu i pokazuje zainteresowanemu. W tym momencie następuje zwrot o 180 stopni i fałszywy trener nagle musi odkleić gumę do żucia od podeszwy albo zerka na zegarek, rzuca coś w stylu „Ekhem, bo wiesz tam tego.. Chyba mnie wołają”- macha ręką w niewiadomym kierunku i pogwizdując odchodzi. Czasami można zatrzepotać rzęsami i odpowiedzieć np.: „Właśnie miałam zamiar poćwiczyć triceps, możesz mi przynieść hantelki 30kg?”. Pewność siebie fałszywego trenera kończy się w momencie, gdy okazuje się, że hantelki musi nosić na raty albo toczyć po ziemi.

3. Ściemniacze.

Dosyć liczna grupa, do której zaliczam się m.in. ja. Siada sobie taki ściemniacz na przyrządzie do ćwiczenia łydek, ustawia najmniejsze obciążenie i zaczyna serię ćwiczeń. Oczywiście przy każdym ruchu pojawia się wyczerpany grymas twarzy i mocne sapnięcie a pot leje się strumieniami. Głównym zadaniem ściemniaczy jest obserwacja i ploty, zaraz za sprzętem mają ukryte latte i snikersa. Dla mnie niekiedy jest to jedna z niewielu możliwości, kiedy można pogadać z kimś, kto ma już zęby stałe i wykorzystuję to w 150%. Jak otworzę jadaczkę to jedynym sposobem na jej zamknięcie jest wetknięcie mi tego snikersa do ust. Czasami ofiara przykładem fałszywego trenera ucieka, tłumacząc się niewyłączonym żelazkiem, dziecko płacze, pies wyje a dopiero co zrobione pranie na pewno zgnije, jeśli jeszcze przez 3 minuty poleży w pralce. Przy kolejnej wizycie rozmówca ukrywa się za bieżnią, gdy tylko wchodzę na siłownię. Ulubionym miejscem ściemniaczy jest sauna i jacuzzi, gdzie odbywają się sabaty. W sumie… Do sauny to bym sobie poszła, o taak !

4. Frustraci.

Zazwyczaj płci żeńskiej. Panie, które muszą się wyżyć po pracy, nieudanym seksie (lub jego braku), szybko kończącej się wypłacie etc. Zbierają się w grupy i zazwyczaj chodzą na ćwiczenia zorganizowane. Nie mówię o osobach, które chodzą na zajęcia, bo lubią i się w tym odnajdują. Ja raz się wybrałam z grupą koleżanek na zajęcia „taneczne” i gdy wszystkie załapały układ w 5 minut, ja stałam jak baran na środku, obczajając najbliższe wyjścia ewakuacyjne. Albo wymyślam swój układ, wywołując tym samym konsternację współtowarzyszek. Zdecydowanie nie dla mnie ! Z drugiej strony, zajęcia, gdzie ćwiczy się określone partie ciała seriami są dobre dla leni takich jak ja. Gdy widzę żwawą 60-tkę koło mnie, wymachującą rękami, nogami i czym się tylko da, wstyd nie zrobić…

5. Mięśniaki

Bożyszcza kobiet, bez względu na to, czy mięśniak jest mężczyzną czy kobietą. Co tu więcej pisać, mięśnie jak ze stali, tłuszcz ewentualnie na włosach. Mięśniaki wiedzą, że dobrze wyglądają i skrzętnie to wykorzystują, prężąc muskuły i wywołując palpitacje serca wśród frustratek. Zjawisko dosyć niebezpieczne, bo w połączeniu z podnoszeniem ciężarów, obserwatorowi może z wrażenia pęknąć żyłka w oku lub gumka w majtkach. Najlepsze są sytuacje, gdy w saunie siedzi 6 mięśniaków i ja- chuchro i bida z nędzą. Przynajmniej nie zajmuję dużo miejsca i obserwuję sobie po cichutku z boku. Tylko muszę pamiętać, by następnym razem pożyczyć od Hanisławy śliniak.

Reszta to zwykli użytkownicy siłowni. Przyjdą, poćwiczą, wypocą schabowego z obiadu, poplotkują w saunie i wracają grzecznie do domu.

A wy do której grupy się zaliczacie? 🙂

38 Komentarzy/e
  • ~Emilcia

    Odpowiedz

    Ha ha ha ha jak napisałaś o „sterydach” przypomniał mi się jeden taki pustostan ze szkoły masażu i od razu na nadchodzący tydzień humor lepszy! Powracając do pytania ja na siłowni jestem szarym zwykłym użytkownikiem poćwiczę, pogadam z kimś znajomym, obębnię swoję i wracam do domu, szału nie ma 😉 jest coś co jednak mamy wspólnego u mnie na siłowni i na uczelni można kupić niezłe ubrania !

    • ~Matka-Nie-Idealna

      Pustostan… 😀

      • ~Ania

        … ABS czyli Absolutny Brak Karku 😉

        • ~ssss

          Jak można coś tak krótkiego tak głupio spalić

  • ~mamaAntosia

    Odpowiedz

    No cóż… zdecydowanie trójeczka. Na siłownię wybieram się z reguły z siostrami,a że ja ogromnie podekscytowana, że ktoś w końcu odpowiada mi zdaniami rozwiniętymi, a nie po orkowemu nie potrafię zamknąć japy :). Więc każde parę metrów na bieżni, tudzież na rowerku kończy się groźbami uduszenia hantlą, bądź przepoconą koszulką, jak się nie przymknę. W końcu któraś z siostrzanych walnie tekst na temat mojego murzyńskiego odwłoku, i wychodzę obrażona do szatni. No i tyle ćwiczenia:).
    Jeśli chodzi o zakupy mijam po drodze smyka „Smyka”… i muszę przynieść choćby tysięczną z kolei tetrową pieluszkę w samochodziki, ” bo jeszcze przecież takiej nie ma”

    • ~Matka-Nie-Idealna

      Ha, ha uśmiałam się 🙂 Ja na siłowni nie byłam już z miesiąc a i w najbliższym czasie nie zapowiada się wizyta…

  • ~Justa

    Odpowiedz

    ha ha ha ale mnie rozbawiłaś;-) świetny wpis

  • ~TomekCK

    Odpowiedz

    dobry tekst 🙂 troche przekolorowany, ale taki podejrzewam miał być, a co do mnie to ja chyba z grupy 5, względnie z grupy pozostałych użytkowników, typ: ćwiczę, bo lubię, a że przez kilkanaście lat ćwiczeń trochę mięśni zbudowałem to już inna historia, pozdrawiam i życzę wytrwałości w osiągnięciu wymarzonej sylwetki.

  • ~kasia

    Odpowiedz

    Same ćwiczenia nie pomogą. Jedyny sposób na zdrowe odchudzanie i długotrwałe wyniki jest zmiana nawyków żywieniowych. Po co całe życie się odchudzać, to jest bardzo męczące dla naszego organizmu.
    Ja już z tym nie mam problemu, zmieniłam nawyki żywieniowe, ale pomógł mi w tym polecając mi świetny program konsultant Wellness(idealnafigura.com/gberes), schudłam zdrowo, bezpiecznie, co najważniejsze utrzymuje już ponad rok świetną figurę.Każdej to polecam

    • ~Matka-Nie-Idealna

      Ja jestem tak chuda, że gdybym ćwiczyła by się odchudzić, wystawialiby mnie na lekcjach biologii. Ćwiczę, by przyyć, nabrać masy mięśniowej 🙂

  • ~Maria Lepucka

    Odpowiedz

    Najważniejszą rzeczą jest kochać sport, bez tej miłości nikt nigdy nic nie osiągnął… na stałe. W fitness klubie, który odwiedzam najczęściej regularnie pojawia się garstka stałych bywalców. Pozostałe osoby kupują karnet na np. miesiąc i już więcej się nie pojawiają. Wysyp „nowych” jest zwykle przed wiosną i wakacjami, a także w styczniu (bo postanowienia noworoczne).

    • ~TomekCK

      Jest dokładnie tak jak piszesz, są okresy kiedy na siłowni pokazuje się mnóstwo „sezonowców” a po miesiącu, góra kilku, nagle znikają. No cóż, jak ktos nie ma serca do ćwiczeń fizycznych to raczej się nie zmusi do regularnych treningów. To trzeba po prostu kochać…

    • ~Erika

      Faktycznie, też zauważyłam takie fale „nowych” które pojawiają się dokładnie w podanych przez Ciebie terminach:) Dużo osób przychodzi też we wrześniu, zaraz po wakacjach. Czasami jednak ktoś zostaje na dłużej. Ja np. wpadłam we wrześniu z koleżanką i już zostałam, natomiast ona zrezygnowała po miesiącu.

  • ~Drabik

    Odpowiedz

    No poczytałem, też chodzę na siłownię, ale nie jestem „karkiem”
    Chodzę tam dla samego siebie nie po to, by obserwować ludzi, trochę to naciągane i na siłę ma być śmiesznie,…a może jest ?
    Zależy jaka była grupa docelowa, jeżeli słodkie idiotki, to na pewno beka po pachy
    Te opisy, ze polewają się wodą by imitować pot, ze testosteron tryska…

  • ~patrycja

    Odpowiedz

    bardzo fajnie napisane:) trafne spostrzeżenia:) z ogromna dawka poczucia humoru:) i dystansu i do siebie i do innych:) pisz wiecej:)

    • ~nikola

      to ty patrycja langier

  • ~Dziuś

    Odpowiedz

    Niestety nie doczytałam do końca dotarłam do „ubierają koszulki” i odpadłam. Ludzie, jeżeli porywacie się na pisanie bloga to piszcie po polsku.

  • ~śmiech

    Odpowiedz

    na siłownie to można iść od czasu do czasu… chyba im dłużnej się tam przebywa to mózgi wypala 😛
    mięśnie rosną a mózg maleje
    – –
    http://www.alestrona.net/510/silownia.html

    • ~nikola

      zal mi ciebie

  • ~nikola

    Odpowiedz

    hej
    hej ile to 102020$

  • ~Patryk

    Odpowiedz

    Gratuluje poczucia humoru i konkretnego opisu, az milo czytac takie blogi…
    Pozdrawiam

  • ~Czytelniczka

    Odpowiedz

    Ale się uśmiałam, a całkiem niedawno wróciłam z ` koksowni`. 😀
    Należę chyba do grupy tej ostatniej, jednak nie zapominałbym o bardzo ważnej, wręcz fundamentalnej grupie, którą osobiście nazywam RÓŻOWYMI. Pewnie każdy, kto chodzi na siłownie widział taką. Ociekające samoopalaczem, przyozdobione różowym dresikiem, pełnym makijażem, czego ukoronowaniem jest zawijas z tlenionego blondu. Prężą się przy nadziei w polu widzenia wspomnianego mięśniaka lub (choć nieczęsto) steryda, udając słodkie niezdary, które nie potrafią poradzić sobie z trudną i wymagającą wyższych kwalifikacji umiejętnością ` odpalenia ` bieżni. 😀

  • ~Erika

    Odpowiedz

    Chodzenie na siłownię i pisanie o ludziach tam chodzących z poczuciem wyższości nie za bardzo dobrze o Tobie świadczy. Szukasz sensacji na siłę i ewidentnie bardziej od ćwiczeń lubisz oceniać innych. Ja chodzę od 2 lat na fitness, bo lubię – sama, bez „grupy wsparcia” w postaci 5-ciu koleżanek. Ćwiczę regularnie 2x w tygodniu, bo tylko na tyle starcza mi czasu. Muszę być naprawdę chora, żeby nie pójść na fitness. Mój klub to miejsce wyłącznie dla kobiet – nie spotykam więc „sterydów”, „fałszywych trenerów” itd. Wybrałam taki klub celowo – nie lubię tej całej męskiej rywalizacji na mięśnie, kto ile wyciska itd. Wkurza mnie prężenie się przed lustrem i gardzenie innymi bo mają mniejszą masę, albo niefirmowy strój itd. Wg mnie ćwiczenia mają sprawiać przyjemność, wyluzowywać, powodować, ze po wyjściu czujesz przyjemne zmęczenie. To ma być fajny, wesoły czas a nie katorga i jednoczesne łypanie okiem na prawo i lewo, czy wszyscy widzą mój opalony biceps. Do mojego klubu chodzą różne babki – od pań koło 50-tki po ok. 25 letnie dziewczyny. Bez makijażu, w stroju sportowym jaki która ma, bez spiny. Atmosfera jest bardzo fajna, instruktorki również – wesołe z fajnym podejściem. Pewnie dlatego ten mały klubik mimo, że nie jest w żadnej galerii handlowej cały czas działa i ma się dobrze. Jak kiedyś będziesz chciała poćwiczyć, to zmień siłkę na mały osiedlowy fitness – tam też można pogadać i się pośmiać przed i po zajęciach.

    • Matka-Nie-Idealna

      Ja niestety chodzę w miejsce, gdzie wiele osób się lansuje. Jak widzisz, nie piszę o nikim z wyższością, sama o sobie napisałam karykaturalnie. A pisałam też o grupie osób, które chodzą, bo lubią. Trochę dystansu do siebie moja droga 🙂

  • ~lol

    Odpowiedz

    hahaha 🙂 zapomnialas jeszcze dodac 6 typ – desperatki
    lekko rozlazle kobiety ktore mysla ze cwiczac 2 razy w tygodniu po 30 minut wroca do sylwetki z czasow liceum. Ich ulubionym cwiczeniem jest jazda na rowerku (byle nie za szybko) lub cwiczenia z ciezarami max 5 kg (tutaj takze bez przesadnego wysylku, 1 seria i do domu). Jest tez podkategoria zaawansowane desperatki. Sa to zawodniczy wagi ciezkiej, przewaznie w podeszlym wieku lub napakowanie sadlem po ciazy. Pakuja pod przymusem rownie kluskowatych mezow. Mysla ze szybko osiagna swoj cel, efektow nie widac nawet po kilku miesiacach walki na silowni.

    • ~Matka-Nie-Idealna

      dobre 😉

    • ~mamaAntosia

      „(…) napakowane sadłem po ciąży.”
      Naprawdę życzę Ci abyś Ty po ciąży doszła szybko do siebie. Bo ewidentnie w ciąży jeszcze nie byłaś 🙂

    • ~Erika

      Popraw mnie jeśli się mylę, ale na siłownię czy fitness chodzi się m.in. po to żeby to „sadło” zrzucić. Kto i czy w jakim tempie je zrzuca to już jego sprawa, natomiast właśnie takie opinie jak Twoja zniechęcają osoby z nadwagą czy kobiety w średnim wieku do chodzenia na siłkę czy fitness. Nawet jeśli te „lekko rozlazle kobiety” poświęcą tylko 30 min. 2x w tyg. na lekki wysiłek fizyczny, to i tak są lepsze niż 80% Polaków nie uprawiających sportu wcale. Jeśli wydaje Ci się, że fitness kluby są tylko dla młodych, pięknych i wyrzeźbionych i że tylko oni są tam na miejscu, a reszta to elementy, które zawadzają i nigdy nie powinny się tam znaleźć, to jesteś w będzie. Fitness kluby są właśnie dla takich „lekko rozlazłych”, nieidealnych, z „sadłem”, żeby mogli nad sobą popracować.

      • ~mamaAntosia

        Dodając, że znalezienie 30 min dwa razy w tygodniu na siłownię dla matki niemowlęcia graniczy z cudem…

        • Matka-Nie-Idealna

          Ja właśnie dzisiaj zrezygnowałam z siłowni. Okres wypowiedzenia mam do końca maja. Ostatnio byłam na siłowni 1,5 m-ca temu, jak mam w tygodniu wolne 3h, wolę spędzić je na zakupach, na kawie z koleżanką, sprzątając czy po prostu śpiąc. Zawsze mam wtedy milion rzeczy do zrobienia.

  • ~mamaAntosia

    Odpowiedz

    No, Droga Haniu i mamusiu, zaczyna się… 😉

  • ~spona13

    Odpowiedz

    droga autorko bloga, matko nieidealna….
    panie wylewajace jad w komentarzach i zapewniajace o swojej „normalnosci” to panie , ktore po prostu sa zdesperowane, ale kazdy ma prawo do wypowiedzi . mnie osobiscie wpis sie strasznie podoba, takie troche satyryczne podejscie do tematu silowni. sama od dwoch tygodni zaczelam chodzic na silownie, w tym celu wykroilam sobie dwie godziny dziennie pomiedzy praca a odebraniem dzieci ze szkoly, dzieci mam az 4 sztuki ( w wieku 12, 10, 6, 5 lat ) w ostatniej ciazy przytylam do 130 kg 😉 z pierwszymi 40-toma kg poradzilam sobie sama ale ze od roku nie spadl ani gram 😉 to trzeba dzialac. tak wiec biegam na silownie i przy okazji zameczania miesni obserwuje ludzi , ktorzy przy okazji rzezbienia sylwetki potrafia sie swietnie bawic . pozdrawiam serdecznie.
    P.S. gdyby czytala to przypadkiem Erika to polecam ci zalozenia wlasnego bloga i wylewania tam jadu w ilosciach jakie tylko sobie zarzyczysz i na tematy jakie sobie tylko wyobrazisz, milego dnia 😉

    • ~mamaAntosia

      Jednak istnieją jeszcze normalne kobiety :). Pozdrawiam serdecznie.

    • Matka-Nie-Idealna

      Jezu, jesteś moją bohaterką. Ja wczoraj zrezygnowałam z siłowni, bo nie daję rady z jedną, niespełna 6-cio miesięczną Hanisławą a co dopiero z 4 dzieci ! Dasz mi autograf? 🙂

    • ~Emilcia

      Podziwiam!! 4 dzieci i czas dla siebie, naprawdę szacun 🙂
      Co do wypowiedzi ociekających jadem MatkoNieIdealna pamiętaj każdy ma prawo mieć swoje zdanie o Twoich postach, a Ty masz prawo mieć je w du*ie 😉
      My z chłopakami uwielbiamy Twoje wpisy !

      • ~mamaAntosia

        i dlatego ja, wstyd się przyznać… dopiero teraz kiedy sama mam dziecko potrafię w pełni docenić i zrozumieć moją mamę, która sama wychowała mnie i trójkę młodszego rodzeństwa. Wiecie jak to czasem jest pomiędzy matką i córką :). Jedyne 17 lat różnicy pomiędzy nami… Czasem bywało po prostu ciężko. I teraz widzę, że odwaliła kawał wspaniałej roboty. Moje rodzeństwo jest zwyczajnie fajnymi ludźmi. I dlatego Kocham Cię Mamo :)!

Skomentuj