Słodka mama.

3 komentarze

Jak powiedzieć kobiecie w ciąży, że nie może zjeść tego na co ma ochotę?

Równie dobrze możesz włożyć sobie petardę w tyłek i mieć nadzieję, że przy okazji odpalenia nie urwie ci jajek. Nie da się. Chyba, że trzeba a na hormonalny lincz naraża się osoba, z którą w ostatnich miesiącach masz najbliższy możliwy, intymny kontakt fizyczny. Bliższy niż z mężem, na widok którego wiecznie boli cię głowa, jego jądra nieprzyjemnie ocierają się buszem o twoje uda a marchewka sama wpada do garnka na widok jego ptaszyny wysiadującej nabiał. Twój ginekolog.

Pierwszy raz z cukrzycą ciążową spotkałam się w pierwszej ciąży. Ja, której słodycze przed etapem zaciążenia były obojętne niczym sytuacja polityczna na Tajwanie, pochłaniałam słodycze. Wpieprzałam jak dzika, wieczorami wyłam do pączka a poranki rozpoczynałam łyżką cukru w gębie. Poza tym odżywiałam się raczej zdrowo, McDonald’s i inne przemielone w Chinach fast foody, z zupką ekspresówką na czele. Do momentu krzyżyku na moim menu który wykluczył z jadłospisu wszystko, przy czym płakałam ze szczęścia. Zostałam krową.

Drugi raz z cukrzycą spotkałam się teraz, w 20 tygodniu ciąży. Pewnego dnia po posiadówce w toalecie kiedy to, jakżeby inaczej, wpieprzałam cichaczem przed dwuletnim terrorystą- naciągaczem pudełko cytrynowych galaretek w czekoladzie, odcięło mi zasilanie. Ścięło mnie, odłączyło od świata żywych i zwróciło dopiero po dwóch godzinach. A gdy po tych dwóch godzinach wyciągnęłam mój przysypany kurzem glukometr, z igłą pamiętającą czasy legalnych dopalaczy, wynik wyświetlił mapę do poradni diabetologicznej. Wynik krzywej cukrowej potwierdził przypuszczenia. Cukrzyca, podejście drugie.
Jako, że smak paszy dla zwierząt hodowlanych nie jest mi obcy, wszelkie zagrożenia cukrzycowe również, informację przyjęłam bez rewelacji. Może poza faktem, że znowu trzeba będzie na zakupy, znowu trzeba będzie myśleć nad daniami rodem z Master Chefa a codzienna pierś z kurczaka na obiad nie przejdzie.

Nie taki diabeł straszny jak go malują.

Po pierwszej ciąży kilka koleżanek odzywało się do mnie w temacie cukrzycy. Nie ma co się oszukiwać, świadomość na temat tej przypadłości wśród ciężarnych jest średnia. Mało wiedzą ciężarne, dietetycy ostrzą osikowe kołki a Internet sieje w naszych rozbełtanych hormonami umysłach typowy mind fuck. Wszyscy straszą. Co możemy przeczytać o cukrzycy ciążowej? Ano to, że w bombie hormonalnej mamy jakąś lukę, gdzie trzustka nie radzi sobie z wytwarzaniem naturalnej insuliny potrzebnej do spalania cukrów. I to by się zgadzało. Organizm kobiety w ciąży to istna Hiroszima. Nic dziwnego, że czasami nie daje rady podołać wszystkim zadaniom.

Pierwszym błędem jest nazywanie każdego wyniku ponad normę cukrzycą ciążową. Dopóki nie musimy dziabać się insuliną i posługujemy się jedynie dietą niskocukrową, dopóty cukrzyca nie jest cukrzycą. To nietolerancja glukozy. Cukrzyca jest wtedy, kiedy obok komórki i błyszczyka, nosimy w torebce zestaw insulinowy. Lub pompę. Niestety wszystko zostaje podciągnięte pod „cukrzycę ciążową” co samo w sobie ma groźny wydźwięk.

Jakie są zagrożenia wynikające z cukrzycy ciążowej lub nietolerancji? Najczęściej wspominanym jest makrosomia płodu. Przykład? Hanisława urodziła się na przełomie 35/36 tygodnia ciąży z wagą donoszonego noworodka. Gdyby pokisiła się jeszcze trochę pod moimi jelitami, w 40 tygodniu miała szansę osiągnąć wagę małej zebry. Nie obyłoby się bez cesarki. Dodatkowo, po porodzie przez dwa dni Hania była monitorowana pod względem cukru, w związku z tym, że jej trzustka wciąż produkowała ogromne ilości insuliny (przeciwnie do mojej) i groziła jej hipoglikemia. Ponadto takie dzieci są częściej narażone na cukrzycę lub/i otyłość w przyszłości.

Po drugie, ja zauważam więcej motywatorów niż negatywów „cukrzycy ciążowej”. Przy odpowiedniej diecie, samokontroli i odrobinie hamulca w hormonalnych jazdach, nic nam nie grozi. Jeśli nam grozi, lekarz prowadzący ciążę i diabetolog z pewnością nie ukryje tego faktu i zostanie podjęte odpowiednie leczenie. Jeśli zaś mówimy o nietolerancji glukozy, cóż… Mamy okazję odżywiać się jak Buk przykazał. Ja w całej ciąży przytyłam… 4-5kg, przy czym Hania urodziła się z wagą 3250.

Nie jest prawdą to, że po wyroku żremy jedynie trawę,a tak większość ludzi myśli. Największą rolę w diecie odgrywają warzywa, najlepiej surowe. Ich możemy jeść praktycznie nieskończoną ilość. Ograniczamy wysoko węglowodanowe pokarmy, takie które dają nam mocnego kopa energetycznego.  Rozgotowany biały ryż zamieniamy na dziki, pszenne makarony na ciemne, tłuste sery na te odchudzone, szynki z sadełkiem na chude. Odpuszczamy niezdrowe żarcie. I chociaż telepie jak kurzy syn na widok uśmiechniętego, czerwonowłosego idioty przy wejściu do Maka, chociaż po nocach śnią nam się ptasie mleczka (jedynie w rozumieniu słodyczy) i białe parujące bułeczki z piekarni za rogiem, zaciskamy pośladki i czekamy. W końcu te 4-5 miesięcy w skali całego życia to stosunkowo niewiele.

Każdy organizm jest inny, każdy też inaczej reaguje na dietę. Nigdy nie potrafiłam podać odpowiedzi na pytanie „Podaj mi przykład obiadu”. Ja mogłam zjeść pół talerza ziemniaków, górę mięsiwa (np. na parze) i równie tyle warzyw. Kogoś innego z kolei po jednym ziemniaku zetnie. Dieta jest kwestią indywidualną i chyba nie ma innego sposobu niż metoda prób i błędów. Byle tych błędów nie było zbyt wiele.

Słodycze?

Jako, że miałam totalną chcicę na słodycze, w użyciu było dużo lodów. Lody szybko się spalają i można poniekąd oszukać organizm. Mój organizm tolerował gofry, trochę gorzej było z owocami. A wiadomo, że gofry bez owoców nie mają sensu. Wtedy nic nie ma sensu… Zamiast niezdrowych przekąsek chrupałam marchewkę, seler naciowy i inne witaminowe bomby. Jako, że w ciąży z Hanią był sezon letni, wyłam widząc PT pochłaniającego 3 kilo arbuza lub truskawek. Aktualnie nie ma tego problemu bo i owoców jakby mniej…

Cukrzyca ciążowa lub też nietolerancja glukozy nie musi być wyrokiem. Może być naszą motywacją do zdrowego odżywiania bo jak wiadomo, w ciąży kobiety pozwalają sobie na dużo, co odbija się cyferkami na ich wadze. Ja w 20tc mam na plusie dziewięć kilogramów i w końcu przestaję wyglądać jak wycieńczona życiem nastolatka.

Zdjęcie pochodzi z serwisu flickr.com

3 Komentarzy/e
  • Kretucha

    Odpowiedz

    W pierwszej ciąży nie miałam problemu z cukrzycą, a przynajmniej po diagnostyce w szpitalu nie zostałam skierowana na dalsze leczenie. Mały urodził się wtedy w 38 tc z wagą 3640 a ja przytyłam ponad 20 kg… Teraz dzięki zdiagnozowanej cukrzycy ciążowej (a raczej nietolerancji glukozy) w 38 tc mam tylko 9 kg na plusie 🙂 Na diecie jestem od 2,5 mies i na szczęście mogę sobie nawet pozwolić na co nieco w kwestii słodyczy, chociaż folguję sobie od niedawna, a w zamrażarce mam zapas truskawek, malin i wiśni, które można zajadać bo mają niski IG 😉

    • matka-nie-idealna

      Na mnie truskawki działały negatywnie 🙂 chyba, że bardzo kwaśne, nie te dojrzałe. Za to mogłam dużo jabłek. Teraz nie wiem, czekam na brand new glukometr 🙂

  • Anik

    Odpowiedz

    Ja mialam przed ciaza insulinoopornosc ktora leczylam i bylam na diecie o niskim indeksie glikemicznym przez poltora roku przed zajsciem. Potem w ciazy mialam wieksze zagrozenie cukrzyca ciazowa. Na szczescie mnie to ominelo. Uff… Ale wiem co to znaczy dieta jak.czlowiek.dostaje slinotoku na sama mysl o slodyczach.
    W ciazy przytylam 5 kg ale to.pewnie dlatego ze napoczatku schudlam duzo przez wymioty. Generalnie wygladalam w ciazy jak szkielet z duzym brzuchem. Nie moglam jesc duzych porcji bo najpierw 3 miechy wymiotow a potem mlody kopal po zoladku. Syn urodzil sie z waga 3700. Niestety powinnam byc na tej diecie caly czas bo grozi mi cukrzyca. Ale teraz roznie z tym bywa bo przy malym dziecku czesto jem w.biegu i byle co

Skomentuj