Odkąd jestem mamą a już na pewno odkąd codziennie rano piję zamiast kawy melisę, by dowieźć dziecko w jednym kawałku do żłobka i nie uszkodzić go po drodze (bunt dwulatka, remember?), kłaniam się w pas mojej mamie i jej szkole życia, która wyrobiła u mnie jaja większe niż u niejednego faceta.
Z racji demencji starczej i faktu, że pamięć mam dobrą ale krótką, chyba że należy wypomnieć coś domowemu samcowi w trakcie małżeńskiego pizgania talerzami, wiele wspomnień z okresu mojego szczenięctwa już się zaciera. Część powraca w miarę postępu rozwojowego Hanisławy, która wkroczyła w etap mówienia i „ja sama”. Przez kilka dni próbowałam przypomnieć sobie, również za sprawą znajomych powiedzonka rodziców, które im dalej sięgałam pamięcią, tym bardziej ocierały się o patologię lat 90-tych.
1. „Pluj, łap i po dupie się drap”.
Lata 80 i początek 90 to czasy, gdy telewizja była jeszcze produktem luksusowym. Jak już była to w co trzecim domu i powalała trzema kanałami w czerni i bieli. Komputerów też było niewiele a ich ceny traktowały nasze pytanie „Mamo, kupisz mi komputer?” rodzicielskim pukaniem w czoło. Z racji ubytków technologicznych i faktu, że część dzieciarni z osiedla wyjeżdżała na kolonie organizowane przez lokalne kopalnie, stwierdzenie „mamo, nudzi mi się” było u mnie zarzynane milion razy dziennie. gdy już wszystkie opcje pacyfikacji domowej dziatwy się wyczerpały, gdy wszystkie szafki były przetrzepane w celu szukania rozrywki, mama traktowała nas stwierdzeniem „pluj, łap i po dupie się drap”.
2. Ściągnij ubranie i go pilnuj.
Lżejsza forma rodzicielskiej sugestii na pozbycie się dziecięcej nudy. Praktykowana szczególnie na towarzyskich wyjściach, kiedy dziatwa biegała znudzona wokół stołu. I ja, jako naiwna blond niewiasta, siedziałam tak w samych majtach na straży poskładanych szmat, w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Tak, jestem naiwna. Jeśli wkręcicie mnie w UFO na waszym podwórku, najprawdopodobniej uwierzę.
3. Wyciągnij tą łyżeczkę z herbaty bo zaraz sobie oko wydłubiesz.
Od prawie trzydziestu lat nie odnotowano wypadku z udziałem moim i łyżeczki. Och wait, był jeden. Gdy sprawdzałam czy lody domowej roboty są w stanie zamrozić mózg. Mroziły. Język do łyżeczki. Sprawdza się jeśli twoja silna wola jest słaba i poddajesz się przy każdej diecie. Oderwij język od łyżeczki. Gwarantuję, że nie będziesz mogła żreć przez trzy dni.
4. Nie bo nie.
Wymienne na „nie dyskutuj ze mną”. Oznaczało tyle co „nie mam argumentów” lub „nie chce mi się po raz tysięczny tłumaczyć, dlaczego nie możesz wkładać palców do kontaktu”. W rozmowie z Hanisławą, zawsze staram się przełożyć moją decyzję na dwuletni umysł. Zazwyczaj moje gadanie o kant dupy rozbić a większość zakazów i nakazów kończy się paleniem podeszwy dziecka i moim pościgiem za zbiegiem recydywistą.
5. Jak pies je to nie szczeka.
Aktualnie obiad czy kolacja jest jednym z niewielu momentów w ciągu dnia, kiedy przed oddelegowaniem do koszenia trawy albo jechania mopem metrów kwadratowych.O ile oczywiście nie pieścimy palcami smartfonów. „Jak pies je to nie szczeka” było dobrą wymówką do maminego przesłuchania pt. „jak w szkole?”.
6. Nie rób tak, bo ci zostanie.
Coś w tym jest. Durny wyraz twarzy pozostał mi do teraz. Szczególnie rano, przed nałożeniem twarzy.
7. Jak nie możesz, chociaż mięso zjedz.
Bo przecież chemia z mięsa zatyka na dobre kilka godzin. W dzisiejszych czasach to chyba warzywa i owoce są bardziej zdrowe niż mięso. Chyba, że ubijesz wieprza z własnego chowu. Niestety jednym z niewielu akceptowanych przez mojego małżona typów mięsa są piersi z kurczaka, czyli największy shit serwowany przez rzeźników. No cóż, musi sobie jakoś chłopina odbić…
8. Zaraz dam ci powód do płaczu.
No dobra, zrozumiałam w momencie gdy moje dziecko weszło w etap testowania mojej cierpliwości i praktykuje maksymalne utrudnienie naszej korelacji. Zwrot jeszcze przeze mnie niepraktykowany ale soczyście mi się ciśnie na usta od czasu do czasu.
9. Ja w twoim wieku…
… pasłam krowy, gotowałam obiad dla całej rodziny i zajmowałam się gospodarstwem. Z jednej strony dziadki dobrze się ustawiły bo mogły leżeć do góry brzuchem a z drugiej, wyobraźcie sobie krowę przywiązaną do ławki przed blokiem. Czasy się zmieniają, helou!
10. Jestem starsza więc więcej przeżyłam.
Potop, Bitwę pod Grunwaldem i lądowanie na Księżycu.
11. Ubrania pogniecione jak psu z gardła.
Podczas akcji odbijania zakładnika z pyska Czajny, życie straciły trzy skarpetki Hanisławy. Skarpetki uznano za zaginione i nie, nie odnalazły się w czasie poobiedniego obchodu w ogrodzie. R.I.P. skarpetki.
12. Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie.
WTF? Czy ktoś to ogarnia?
13. Język czarny ci się robi od tego kłamania.
14. „Za babcię, za dziadziusia…”
Zdecydowanie kłóci się z dzisiejszym BLW. Gdy byłam mała, byłam klasycznym przykładem niejadka. Mama znajdowała w kieszeni moich dresów tygodniowe, na wpół żyjące kawałki polędwicy i straszyła mnie tekstem „Od tego sera zrobisz się żółta”. Nie sposób było uchować przede mną słodyczy. Cóż, gusta się zmieniają. Dzisiaj ze słodyczy lubię tylko kabanosy.
15. Dzieci i ryby głosu nie mają.
Patrz punkt czwarty. Docenię zapewne w momencie udoskonalenia przez Hanię umiejętności komunikacji bezpośredniej. Takie to mało wychowawcze.
16. Nie dłub w nosie boś nie prosię/ boś nie górnik.
Widział ktoś kiedyś dłubiące w nosie prosie?
A wy pamiętacie jakieś powiedzenia swojego dzieciństwa?
27 Komentarzy/e
Santuzza84
Uśmiałam się do łez, od siebie dodam: „Nos nie kopalnia złota”
Asia
U mnie była podobna wersja – palec nie górnik, nos nie kopalnia 🙂
Daniela
„Ale ty nie jesteś inni.. ”
A w innej sytuacji „dlaczego nie możesz być jak X”
KasiaSz
oooo moja mama jak traciła cierpliwość i musiała złapać oddech to zawsze mówiła „idź sprawdź czy Cię nie ma w pokoju obok” no wiecie małe dziecko da się nabrać hahaha i mi się zdarzyło tak mówić 😛
ale cała reszta i u mnie stosowana przez mamę 😀
pozytywka
Będziesz miała swoje dzieci to zobaczysz jak to jest / wspomnisz moje słowa
Paulina
ten tekst jest mi powtarzany jak mam syna w wersji: i co? teraz uważasz że nie miałam racji! oby Ci dał popalić 🙂
Pniazylina
Do „the best of” dodam jeszcze
-ty nie jesteś wszyscy – wypowiadane w sytuacjach kiedy wszyscy dali plamę
-patrz na X i Y oni by tak nie zrobili – wypowiadane kiedy cholerny X i Y nie dali plamy
-nie pyskuj – podobne do „bo tak”
-swoją złość możesz do kieszeni schować – doprowadzało mnie do wrzenia
Chyba te teksty były powodem mojego nastoletniego buntu.
Paulina
Dom to nie hotel
Anka
Jak dojedziesz do gory to Zadzwon! (Dłubanie w nosie)
I
Moze jeszcze na lampę te nogi!!!!!!
nika
Chyba też zacznę pić melisę na śniadanie!! Też odwożę do żłobka dwuletnią potworkę!! Raz jest super ale często moja cierpliwość wisi na włosku. Po wczorajszym poranku czułam się jakbym maraton przebiegła i to bez przygotowania! Oznajmiłam Mężowi, że dzisiaj to on będzie miał dodatkowe atrakcje poranne i spokojnie pojechałam sobie do pracy (luksus!). Może jutro pójdzie mi lepiej. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za jak najszybsze okiełznanie buncików naszych dwulatków.
Paulina
u mnie było:
1. nie gryź pazurów bo nie odrosną!
2. nie połykaj pestek bo ci drzewo urośnie w brzuchu
3. dlaczego nie możesz być tak grzeczna jak Ewa? i mieć takie oceny jak ona?
4. i standardowe: jestem starsza i wiem!!!
aga
tylko 4+? a piątek nie było?????
anula
u mnie było jeszcze: „kto tu rządzi, ja, czy ty?”, na co nie raz odpowiadałam z fochem „JA!” 😛
Felia
U nas było jeszcze „I Ty zostaniesz Indianinem”. Wzięło się to z zabawy co to jedna osoba była Indianinem i musiałam wszystko co jej robiono znosić z kamienną twarzą. A w ustach moich rodziców było synonimem „będziesz mieć własne dzieci to zobaczysz jak to jest”. No i nie znosiłam „co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”.
Anik
To ja jeszcze dodam. W sytuacji kiedy chcialam czegos i tlumaczylam ze wszyscy to maja. Odpowiedz byla : A jakby wszyscy skoczyli w ogien tez bys skoczyla?
Jagoda
U mnie było: ” a jak wszyscy będą skakać z mostu to Ty też?”. Masakra te powiedzonka wszystkie znam z własnego dzieciństwa. Staram się ich nie wdrażać w nasze życie chociaż już raz palnęłam do córki: jestem starsza i jestem Twoją mamą to masz się słuchać. Oj jak mi było później źle. Jak ktoś przez pół życia słuchał takie teksty to mu się w nerwach czasami wyrwie, niestety.
marta
Jak ja się uśmiałam. To przecież moje dzieciństwo. Siedzę i się śmieję, moja córka dziwnie na mnie patrzy.
A jeszcze „jak będziesz miała swój dom to sobie będziesz rządziła”
Gabi-87
„Nie bądź taka do przodu, bo Ci tyłu zabraknie” i większość z listy 🙂
matka-nie-idealna
Tiaa O.o
Sylwiasylwia@skrzydo.pl
Ja nie masz nic do roboty, to zaraz ci znajdę zajęcie.
matka-nie-idealna
A później odbierasz ziemniaki 😉
betka
jak” chwaliłam” się ocenami i mówiłam, że mam 4 to mama odpowiadała czemu nie 5, jak była 5 to mówiła dlaczego nie 6, a jak miałam 6 to mówiła dlaczego nie 7 z żadnej średniej się nie cieszyła
matka-nie-idealna
Mnie akurat to motywowało. Do momentu gimbazy bo tam nic nie motywuje :p
Hagnesta
Świetne, zwłaszcza nr 13, mnie tym nie straszono akurat, ale zakładam, że nie jedno dziecko się bało. Ja pamiętam jeszcze:
– Jesteś jeszcze za mała!
– Nie rób takich min, bo ci tak zostanie!
– Pieniądze nie spadają z nieba!
oraz tekst-hit matek i babć:
– Poczekaj, aż tata wróci do domu!
Magda / Dwa plus dwa
„Dzieci ma być widać, a nie słychać”. No cóż, moje i widać, i słychać 😀
matka-nie-idealna
A czasami i czuć :p
Jagoda
Było jeszcze: „Książkę piszesz? to napisz zakończenie.” Gdy jako mały szkrab zadawałam pytania w stylu „a co to?” „a po co to?” „a dlaczego?”.