Z kamerą wśród matek. Ironicznie i sarkastycznie.

4 komentarze

Z racji totalnego piątkowego „nic-mi-się-nie-chce” spowodowanego faktem przebywania z młodym osobnikiem płci żeńskiej, atakującym smarem i decybelem z wnętrza piersi, samica Matki Nieidealnej wybrała się do lokalnego baru nie szybkiej obsługi, celem upolowania ofiary na piątkowy posiłek, znany szerzej jako obiad. Po wejściu do lokalu samicę spoliczkował zaduch i smród na miarę „zaraz-się-porzygam”, będący mieszanką zapachu potu przedstawicieli gatunku homo sapiących i oleju zapodanego z frytkownicy.

Po rozeznaniu się w menu, z racji przekonań religijnych przysposobionego samca, wysiadującego dziatwę w postaci młodego osobnika płci żeńskiej i czworonoga nazywanego pieszczotliwie „przestań kurwa to żreć” w czasie polowania na jadło, samica Matki Nieidealnej zamówiła jarskie pierogi ruskie w wersji XXL i równie niejarski placek po węgiersku.

Z racji mieszanki upału cisnącego pot z miejsc odpowiedzialnych za brak estetyki i smrodu kwalifikującego się do nokautu w pierwszej rundzie, samica Matki Nieidealnej z wodopojem w ręce w postaci Fanty, upolowała miejsce do spoczynku. Zasiadła wygodnie na ławce pieszczącej kościste pośladki, zatopiła wzrok w ekranie telefonu celem aktualizacji socjal mediów i włączyła tryb „stand by”.

Wtem do czujnego ucha samicy Matki Nieidealnej dobiegł ryk osobnika tej samej płci. Osobnik ryczącej samicy, nazwijmy ją samica „Big Mama” rozwarł paszczę w celu uciszenia stada. Stado bowiem było stadem z prawdziwego zdarzenia, samica Big Mamy nie pitoliła się z rozrodem jak samica Matki Nieidealnej i potomstwo uzyskała hurtem. Po początkowym oczopląsie świadczącym o przegrzaniu receptorów wzrokowych i zdolności poskładania watahy w jedną całość, samica Matki Nieidealnej doliczyła się pięciu sztuk potomstwa, zawartości brzucha świadczącej o rychłym pojawieniu się potomstwa w wersji żrąco-wrzeszczącej i samca zdeklasowanego do roli popychadła wózków, sztuk dwie.

Czyniąc obserwację środowiskową samicy Big Mamy, której stado było niewątpliwym powodem woni unoszącej się w barze i nie był to bynajmniej fiołkowy zapach frytek, będący w tym przypadku jednostką wprost z półki Douglasa, gdzie ceny zaczynają się od „możesz-tylko-popatrzeć-i-tak-cię-nie-stać”, samica Matki Nieidealnej wklepała w ekran telefonu tekst skierowany do samca wysiadującego aktualnie dziatwę w postaci młodego osobnika płci żeńskiej, żeby sprawdził, czy aby ktoś w mieście nie buchnął z przedszkola połowy grupy.

Czyniąc dalszą obserwację, niby to w telefon ale jednym okiem zezując na stado ryczących osobników, bo rozryczały się wszystkie w celu poinformowania samicy Big Mamy, że oto chcą: kupę, jeść, mamo on mnie bije, mamo on zabrał mi pistolet, nie strzelaj kurwa w ludzi, Dżesika zejdź ze stołu (true story), Brajan oddaj mu zabawkę, pierdut z liścia w głowę Dżesiki (true story), samica Matki Nieidealnej zaserwowała klasycznego facepalma zastanawiając się w jakim wieku jest samica Big Mamy i czy w miarę ogarnia fakt antykoncepcji.

Besztając się w myślach, że „Samico Matki Nieidealnej, tolerancji trochę”, bo może oto masz przed sobą klasycznego przedstawiciela kalendarzyka małżeńskiego tudzież zwolennika permanentnej ciąży gdyż stado było zdecydowanie rok po roku, z wyjątkiem osobnika płci męskiej w wieku na oko gimbazjalnym. Samica Matki Nieidealnej skupiła się na odliczaniu minut do otrzymania jadła, co w przeliczeniu na wkurwa wyniosło 30 minut. Oko wlepione w czasomierz odliczający sekundy do odebrania zamówienia bezlitośnie leciało w stronę ryczącego stada, stąd też samica Matki Nieidealnej wyglądała jak przedstawiciel z debilnym wyrazem rozdziawionej paszczy, dziwujący się nad obserwowanymi dziwami.

Idąc dalej tropem obserwacji, samica Big Mamy była przedstawicielem gatunku „szłam-do-dentysty-ale-po-drodze-był-zakład-tatuażu”. Tolerancja Matko Nieidealna powtórnie rzekło sumienie, jednak natura zołzy zaczęła przeciągać na swoją stronę. Samica Matki Nieidealnej olałaby fakt braku w uzębieniu samicy Big Mamy w postaci obie jedynki i obie górne dwójki gdyby nie fakt, że połowa stada w wieku do lat sześciu również braki w uzębieniu miała. „Kurwa”- rzekło sumienie, po czym zamachało białą flagą.

Czas niemiłosiernie się wlókł, samica Matki Nieidealnej dziękując losowi za możliwość obcowania w swoim małym stadzie stwierdziła, że właśnie przeżyła najlepszą lekcję przystosowania do życia w rodzinie i że jej miłość do potomstwa skończy się na dziecku numer dwa. Trzy ewentualnie. W końcu przedstawiciel płci żeńskiej, obcujący za ladą, strzepując pot z czoła wprost do talerza osobnika płci męskiej, cwałującego w kierunku ofiary w postaci frytek, ryknęła głośno i donośnie na tyle, by wywołać samicę Matki Nieidealnej z egzystencjalnych przemyśleń:

„Dwa razy ruskie i raz placek po węgiersku na wynos!!!”.

Czytała Krystyna Czubówna.

4 Komentarzy/e
  • Monika

    Odpowiedz

    Rozwaliłaś mnie. Też miałam kiedyś przyjemność obserwować taką rodzinę. Pozdrawiam 🙂

  • Daniela

    Odpowiedz

    Hahahahah genialne

  • Dagmara

    Odpowiedz

    Świetny tekst! Rozbawiona po pachy!

  • Joanna

    Odpowiedz

    Swietne! Jak zawsze :-).

Skomentuj