Ze wszystkich rzeczy na świecie, rodzicielstwo jest tą, którą najłatwiej spieprzyć.

3 komentarze

Dzisiaj będzie prosto i łopatologicznie.

To nie jest tak, że rodzi się dziecko i w gratisie dostajesz supermoce albo wyższą inteligencję. Że dziecko wychowuje się samo, Ty czasami bujniesz huśtawką i wpakujesz lizaka do małych usteczek, a później łożysz tylko na edukację. Rodzicielstwo nie zrobi się samo. Wręcz przeciwnie. Ze wszystkich rzeczy na świecie, rodzicielstwo jest tą, którą najłatwiej spierdolić. Nawet nieświadomie.

A ostatnio, jak się okazało, niektórzy są w stanie zrobić to książkowo.

Kilka dni temu trafiłam w sieci na pewną grupę*, która lubuje się hejtem na dzieciach. Członkowie grupy wrzucają historie, zdjęcia lub filmiki z dziećmi (nazywanymi przez użytkowników kaszojadami, rzygomiotami, spermoludkami albo gówniakami) w rolach głównych, a reszta je komentuje. Poniżej macie próbkę z komentarzy.

„Z tylnego miejsca w samochodzie zrób coś a’la komorę gazową – jak się źle zachowują – włączaj gaz”

„Dostał darmową przejażdżkę zjeżdżalnią wodną i jeszcze płacze idiota” – w poście o spłukanym w toalecie noworodku.

„Zajeb gówniaka, to nie będzie ci przeszkadzał”.

„Potraktował bym to dziecko rozpuszczalnikiem”

„Robię z niego żywą fontannę krwi a potem jak zdechnie to wyrywam mu flaki, z jelit robię szubienice i go na niej wieszam”.

„Mały, pierdolony kaszojad. Życze temu czemuś z czym (niestety) jesteś spokrewniona żeby spadło z 200 metrów i potrącił je tir. A tobie życze żebyś jak najszybciej uciekła od powalonej matki i od siostry jak najdalej i jak najszybciej”.

„Nienawidzę swojej siostry, odkąd tylko pamiętam.
Urodziła się dokładnie miesiąc przed moimi siódmymi urodzinami. Od samego początku mówiłam, że zrzucę ją z balkonu (do dzisiaj żałuję, że tego nie zrobiłam) (…)”.

Grupa sama w sobie jest przerażająca, a jeszcze bardziej przerażające w niej jest to, że większość użytkowników to… dzieci. Dzieciaki w wieku 8-10-12-14 lat opowiadają o tym, jak z chęcią spłukałyby w kiblu łeb kuzynowi, jak wyżywają się na kolegach ze szkoły, jak krzywdzą celowo innych – fizycznie i psychicznie. Zachęcają też do wyrządzania krzywdy ludziom innych obserwatorów, nawołują do bicia, wyzywania czy zabicia dzieci.

Kiedy trafiłam na tę grupę, poczułam że to jest moment, w którym dotarłam do końca Internetu. W którym rodzicielstwo stało się czymś na wzór szkoły przetrwania i w którymś momencie trzeba będzie wyciągnąć większy kaliber broni.

Zaczęłam się zastanawiać, czy w świecie pełnym nienawiści, przemocy i złych emocji, jest jakiś większy sens uczyć dzieci dobra i szacunku dla innych. Czy nie łatwiej nauczyć je być „zimnymi sukami”, bezwzględnymi w dążeniu do swoich celów i silnymi na tyle, żeby pierwszy lepszy margines, nie pociągnął ich w swoją stronę, tudzież nie zepsuł tego, co pielęgnowaliśmy przez lata.

Z drugiej strony zastanawiam się, gdzie są rodzice. Gdzie są ludzie, którzy powinni zbudować kręgosłup moralny tych dzieci, ich poczucie własnej wartości i nauczyć szacunku do drugiego człowieka. Bo te dzieci są nieszczęśliwe. Po prostu. Szczęśliwy, dowartościowany i kochany człowiek nie robi krzywdy drugiemu. Szczęśliwy człowiek nie podnosi swojej wartości kosztem drugiej osoby. Nie wylewa swoich frustracji na niewinnych ludzi.

Jak zatem sprawić, żeby nasze dziecko było szczęśliwym, dowartościowanym człowiekiem? To prostsze niż myślisz.

Mów dziecku, że je kochasz.

Niestety, bardzo często zapominamy o tych dwóch, prostych słowach, które mogą przenosić góry. Zdarza się, że powtarzamy je dzieciom kiedy są małe, a kiedy dorastają, uważamy, że są na to za stare/ nie chcemy im robić wstydu przy znajomych/ uważamy, że już nie trzeba. Prawda jest taka, że dziecko z czasem zapomina jak mama mówiła „Kocham cię”, kiedy był mały. Dlatego wałkuj to tak często jak możesz. Nawet jeśli masz w domu 20- latka.

Doceniaj.

Chwal ile wlezie. Nie obawiaj się, że dziecko wyrośnie na zarozumiałe, czy „poprzewraca mu się w dupie”. Miłością i docenianiem dziecka nie można zepsuć. Można jedynie sprawić, że poczuje się pewne siebie, docenione i ważne.

Dziękuj i przepraszaj.

Przyznawaj się do błędów, kiedy je popełniasz. Każdy ma prawo do chwili słabości, ale umiejętność powiedzenia „przepraszam” jest bardzo ważna. Ludzie też często zapominają o czymś tak błachym jak „dziękuję”. Po prostu nie mamy nawyku dziękowania za podanie długopisu, który spadł, pomoc w obieraniu ziemniaków, posprzątanie pokoju, czy wykonanie polecenia/prośby. Dziękując, nie spadnie nam korona z głowy, a jedno słowo może poruszyć wrażliwą strunę w sercu drugiego człowieka.

Przestań krytykować, nawet w żartach./ Nie śmieszkuj o dziecku do znajomych na jego temat.

– Naprawdę nie mogłeś bardziej się postarać?
– Stać cię na więcej.
– Ale ty jesteś głupi.
– No widzisz? Czyli jednak potrafisz.
– Czwórka z testu? A dlaczego nie piątka?

Takie „niepozorne” zwroty pokazują, że nie doceniamy i/lub nie wierzymy w umiejętności/inteligencję naszych dzieci. A to może skończyć się tylko jednym – kompleksami. Nasze dziecko nigdy nie poczuje się wystarczająco dobre. Upokarzanie dziecka do znajomych, nawet w żartach, też nie jest dobrą formą budowania poczucia własnej wartości. Warto nauczyć dziecko dystansu do siebie i innych, ale metoda „hartowania” jest po prostu zła.

Nie realizuj swoich ambicji przez dziecko.

Chciałaś być prawnikiem, ale ci nie wyszło, więc teraz realizujesz ten plan wobec dziecka? A może miałeś robić karierę sportową, ale kontuzja przekreśliła Twoje plany, więc każesz robić dziecku coś, co nie do końca lubi? Kierowanie dziećmi jest ważne, ale nie za wszelką cenę. Zmuszając dziecko do czegoś, czego nie chce/nie lubi/ nie planuje może się skończyć albo po Twojej myśli, albo dziecko będzie po prostu nieszczęśliwe. Wyobraź sobie, że teraz ktoś każe Ci zrezygnować z etatu i przebranżowić się na coś, czego w ogóle nie lubisz i nie chcesz robić, tylko o to, żeby spełnić swoje ambicje i „on wie lepiej, co jest dla ciebie dobre”. Trochę kiszka, co?

Moje „ambicje” były spełniane w trochę inny sposób. Zawsze marzyłam o tym, żeby nauczyć się gry na jakimś instrumencie, chodzić do szkoły muzycznej. Później miałam aspiracje do gry w piłkę ręczną i lekkoatletyki, jednak moi rodzice zdecydowali inaczej. Według nich, szybko znudziłabym się tą rolą. Dzisiaj pozostał mi niesmak i niedosyt. Czułam się też niewystarczająco dobra. Dlatego obiecałam sobie, że nigdy nie będę odmawiała moim dzieciom ich marzeń w rozwoju osobistym, jeśli tylko czas i finanse mi na to pozwolą.

Nie mów źle o innych przy dziecku.

To oczywiste, że czasami emocje biorą górę i wylewa się z nas całe gówno, które kisimy w środku. Ale starajmy się nie wyrażać źle o innych, nie obgadywać ich. Nie zawsze wszystko co pomyślane, winno być powiedzone, a taką postawą pokazujemy, że nie wszystkich ludzi trzeba szanować. Jeśli natomiast czujemy potrzebę wyrazić się o kimś negatywnie, róbmy to z szacunkiem.

Przytulaj.

Bez względu na to czy ma lat 5, czy 15. Z przytulaniem jest tak samo jak z mówieniem „kocham cię” – po czasie przestajemy to robić. Być może wynika to z faktu, że małe dzieci są „słodkie” i same zabiegają o uczucia. W miarę upływu lat czujemy się zwolnieni z tego „obowiązku”, bo zakładamy że dziecko to wie.

Z przerażeniem patrzę na to, w którą stronę idzie świat naszych dzieci. Zastanawiam się, jak najlepiej nauczyć je chronić się przed jadem i toksyną, która czai się na każdym kroku. I do głowy przychodzi mi tylko jedna myśl: Musimy wpompować w nie tyle miłości i wiary w siebie, żeby absolutnie nikt nie był w stanie tego zniszczyć. Pokazujmy, że zawsze mogą na nas liczyć, bez względu na decyzje i sytuację życiową. Udowadniajmy to na każdym kroku. Popierajmy swoje słowa czynami. Pozwólmy im być dziećmi tak długo, jak to jest możliwe. I bierzmy z nich przykład. Z tego jakie są czyste, „proste”, z brakiem uprzedzeń. Zarażajmy się od nich radością i miłością.

*Grupa, o której pisałam, ma ponad 12tys. użytkowników. Została wiele razy zgłoszona do administracji FB (w tym kilkakrotnie przeze mnie), jednak Facebook nie reaguje na zgłoszenia. Część kont udzielających się tam jest anonimowa.

Photo by Myles Tan on Unsplash

3 Komentarzy/e
  • Justyna

    Odpowiedz

    Jestem w szoku jak można to robić swoim dzieciom albo rodzeństwu. Ostatnio w telewizji pokazywali jak rodzice polewają swoje dzieci woda albo mlekiem, a małe dzieci były poprosi w szoku i płakały. Ja bym taka Panią polała wiadrem z woda i nagrała wszystko, a potem pościła do internetu. Wszystko tylko żeby dostać like na face. Szkoda gadać idiotki i idioci do potęgi. Poproszę adres tej grupy na ema

  • Kasia

    Odpowiedz

    Jestem przerażona jak to przeczytałam.

Skomentuj