Do bycia ojcem nie wystarczą tylko jaja.

12 komentarzy

Przyjmijmy, że Mamadu to szanujący się portal dla rodziców, przy czym przyjmijmy jest tutaj określeniem użytym celowo.
Przyjmijmy, że Ania Mucha miała dobre intencje zakładając go, jednak mam wrażenie, że w którymś momencie kobieta przestała ogarniać syf, który pojawia się na jej internetowym dziecku albo powinna ogarnąć premię osoby moderującej to, co zostaje wpuszczone w obieg.

Po samobójczym wpisie Aleksandra Moszkietowicza, publicznie pozbawiającego się jąder i lejącego wiadro pomyj na nowoczesny model rodziny, co zapewne poskutkowało seksualną ciszą małżeńską, pojawił się kolejny mądry, Ojciec, którego imienia wypowiadać nie wolno, w swoim mocno wypoconym tekście pod tytułem Jestem ojcem, wolę syna. Prawie przeszłam obojętnie obok tematu, nagłówek dupy mi nie urwał, życie jest takie pozytywne gdy nikt nie wkurwia. Pozytywnie nastrojona dalej zatapiałam się w newsach zrodzonych przez Pudelka. Zamykając pierdyliard okienek przeglądarki, z czego znaczna część prezentowała przeżute do granic przyzwoitości przeterminowane nowinki o Davidzie Beckhamie, władcy mojej kobiecej wyobraźni, w oko rzucił mi się kawałek tekstu Bezimiennego.

Jadę z tekstem dalej, kopara coraz niżej. Przecieram oczko jedno, przecieram oczko drugie. Myślę sobie „Nie qwa, gościu nie na poważnie”. W miarę czytania gościu coraz bardziej poważnie, ja coraz bardziej kopara w dół, oczka coraz bardziej zatarte.

No to się wypowiem.

Gdy mężczyzna mówi, że chce mieć dziecko, to mówi, że chce mieć syna. A gdy mówi, że mu obojętne, to – mówiąc delikatnie – żartuje. I wcale nie chodzi tylko o nazwisko i “ciągłość rodu”. Bardziej o własną wygodę, kilka przygód i – jak zwykle – o piłkę nożną. To nie znaczy, że córki są gorsze, albo – absurd – przez ojców mniej kochane. Ale ich wychowywanie w XXI wieku może przypominać mężczyznom loterię – człowiek się stara trafić, a i tak nie wiadomo, co wypadnie. No a poza tym, kiedyś córka będzie nastolatką – nie sądzę, żeby istniał na świecie mężczyzna, który rozumie nastoletnie dziewczyny.

Kopara jeden poziom w dół. Chłopie- kopiesz do własnej bramki.
Po pierwsze, poczyniłeś się samozwańczym przedstawicielem rasy męskiej, a to z reguły nie kończy się dobrze. Bujasz się mniej więcej na tym samym poziomie co królowa Doda i następca M. Jacksona, Kanye West, nie idź tą drogą chyba, że aspirujesz do głównej na Pudelku. Uwierz na słowo, żadne to wyróżnienie być obszczekiwanym przez napuszonego kundla.

Wypowiadając się za ogół mężczyzn w temacie gdzie jest tyle zdań ile przyrodzeń, ładujesz sobie w drugie kolano.
Na etapie dopracowywania Haniowego prototypu, zważając na fakt, że dziecko miało w głębokim poważaniu fakt, że to już, że za chwilę się urodzi a ojciec z pędzlem w łapie wisi w próżni, zastanawiając się czy pomalować sypialnię na „babski” czy na „chłopski” pojawiały się wizualizacje na temat płci. Jak mnie brało na słodkie to była dziewczynka, jak kolanami roznosiła moje trzewia była chłopcem. Często rozmawialiśmy o płci i gdy ja piszczałam, że widziałam fajną koszulę w kratę i muszkę do kompletu, PT cisnął temat, że jemu wszystko jedno, że byle zdrowe i byle miało mniejsze stopy niż on. Właśnie się dowiedziałam, że będziemy mieli ciche dni bo kłamał.
Po kolejne, wśród moich znajomych multum facetów posiada potomstwo płci obojga i właśnie zepchnąłeś ich na margines unikalności bo to córki są ich oczkami w głowie.
I po ostatnie. Nastoletnią dziewczynę zrozumiesz tak samo jak nastoletniego chłopaka. Rozumiesz wtedy, gdy rozmawiasz, wspierasz i pokazujesz, że na starego zawsze może liczyć. A jeśli nadal nie rozumiesz nie martw się, po prostu zostaw to jej mężowi.

W głowie mężczyzny “plan A” jest zawsze męski. Od wieków (tysiącleci?) wątpliwości brak, a odpowiedzi są proste i szybkie jak autostrada. Dziecko = syn. Chłopak. Mężczyzna. Można nawet postawić teorię, że w XXI wieku jeszcze bardziej niż kiedyś. Bo kiedyś dziewczynkami zajmowały się matki. A teraz zajmują się nimi rodzice. 

Naczytałeś się za dużo Olka Moszkietowicza. Wyprało ci trochę szarych komórek.

W głowie współczesnego mężczyzny pojawiają się więc wizje i alternatywy. Te najprostsze sprowadzają się do pytań, czy woli wspólnie z dzieckiem czesać różowe (albo w najlepszym przypadku błękitne) jednorożce, czy organizować wyścig samochodzikami po podłodze? Albo czy oglądać losy Przystani Elfów, czy bazy Ironmana? Odpowiedzi są oczywiste. Jeśli dodamy do tego jeszcze kwestie zainteresowania piłką nożną lub innym sportem (w wersji telewizyjnej oraz w wersji podwórkowej) to w zasadzie nie ma się nad czym zastanawiać. “To musi być syn” – myśli każdy facet. Mówi niewielu, bo trochę nie wypada.

Nade wszystko cenię sobie szczerość. W związku nie istnieje „wypada” czy „nie wypada” lub to określenie jest mocno okrojone. Ja na szczęście trafiłam na egzemplarz mężczyzny, który nie przebiera w słowach i nie pieprzy się ze mną jak z jajkiem w ważnych tematach. Który jeśli mam małe cycki, mówi że mam małe cycki. A dziecko jest ważnym tematem, tutaj nie ma miejsca na ściemy i robienie sobie dobrze.

Prawda jest taka, że wychowywanie syna to sprawa dla mężczyzny znacznie prostsza. Rzeczywistość i okoliczności w ciągu ostatnich dwudziestu lat może i zmieniły się mocno, ale emocje i potrzeby pozostały te same. Tak jak hormony – one też się nie zmieniły. Testosteron jest taki sam i taką samą przyjemność z “oddawania się zajęciom wymagającym napięcia, takim jak sport i gry” odczuwać będzie i ojciec i syn.

I w tym momencie mój drogi uprościłeś mężczyzn a zdemonizowałeś kobiety. W tym miejscu ponownie powołam się też na egzemplarz własnego, osobistego PT, który to zawstydziłby niejedną kobietę w skomplikowanej psyche.

Tutaj by nadać powagi swoim słowom autor cytuje słowa Bógwiekogo.

Pomagać w lekcjach, wozić do szkoły i uczyć jak być odpowiedzialnym to trzeba i z córką i z synem. Ale z chłopakami byliśmy kilka razy na rybach, gramy w piłkę, oglądamy te same mecze. Nie znam nikogo, kto mając córki robiłbym z nimi tak często rzeczy, na które sam ma w gruncie rzeczy ochotę. Nieraz mam wrażenie, jakbym czas się cofnął, a ja jakimś sposobem patrzę na siebie z boku. Nawet jak się kłócą i biją, to o to samo, o co ja z bratem jak byliśmy w ich wieku.

Ja znam. Takich, którzy znaleźli z dzieckiem, bez względu na płeć, wspólny język i zainteresowania. Bo ryby, piłka, resoraki czy kino nie jest zarezerwowane tylko dla chłopaków czy tylko dla dziewczynek. Na mojej szczenięcej meblościance dwadzieścia lat temu można było znaleźć więcej samochodów niż lalek. Nawet jeśli jest inaczej, tak samo jak matce może sprawić przyjemność wspólne układanie klocków z synem, tak samo ojcu może sprawić przyjemność wspólna zabawa misiami z córką. Amen.

Wiele osób twierdzi, że prawdziwe wyzwania wychowawcze zaczynają się, gdy dziecko zostaje nastolatkiem. Że wcześniej, to tak naprawdę był “okres przygotowawczy”, w którym cała rodzina budowała bazę, aby jakoś przetrwać kilka lat dojrzewania młodego człowieka. Bycie ojcem chłopaka w tym wieku to bardzo trudne zadanie. Ale wiadomo przynajmniej, o co mu chodzi i czego chce. A zrozumienie nastolatki wydaje się dla mężczyzny zadaniem ekstremalnym.

Error. Tak samo jak nastoletni chłopak, tak samo nastoletnia dziewczyna chce kasy, dostępu do ulubionej muzy i żeby starzy się odpieprzyli z miliardem pytań. Tak samo jak nastoletni chłopak, nastoletnia dziewczyna przeżywa pierwsze miłości i pierwsze złamane serce. I pomimo, że już trąbiłam o tym powyżej, tylko od nas zależy, jakie relacje będziemy mieli z dzieckiem. Tutaj nie ma reguły. O ile mój brat był i nadal jest osobą łagodną, ugodową i świetnie dogadującą się z rodzicami, o tyle ja byłam okazem młodzieńczego buntu, skutkującego wiecznym szlabanem na życie. Znam też przypadki funkcjonujące zupełnie na odwrót.

Bycie ojcem nastolatki to niewdzięczna i niestety wyjątkowo mało satysfakcjonująca rola. (…) stajesz się tarczą strzelniczą lub workiem treningowym służącym do odreagowania młodzieńczych frustracji.

O tak, baby są takie straszne. Na szczęście chłopcy wynagradzają rodzicom wszystkie trudy związane z wychowaniem siostry. Bo to oaza spokoju i łagodności. Faceci w ogóle są naj…

Reasumując. Z tym podejściem do ojcostwa/maceirzyństwa, polegającego na spijaniu śmietanki z rodzicielstwa, pomijaniu problemów, łowieniu ryb i braniu tylko tego co dobre, daleko nie pojedziemy. Jak ktoś nie chce problemów, jak ktoś nie ma ochoty na kobiece PMSy czy chłopięce targanie ramionami po ścianach w stanie wskazującym na zachlanie, polecam hodowlę szczurów. Żre to to mało, śpi cały dzień, wystarczy wypuścić raz dziennie a i zajmie się samo sobą. Stając się rodzicami, bierzemy na siebie cały inwentarz plusów jak i minusów. Tak samo jak Bezimienny generalizuje i demonizuje dziewczynki, tak samo ja mogę stwierdzić, że WSZYSCY chłopcy skończą z browarem pod osiedlowym sklepikiem, z kwitem z pośredniaka i mordą obitą na miejscowym stadionie.

Nie ma żadnego przepisu na wychowanie poza tym, że rodzicem trzeba być zawsze i w każdej kwestii.

12 Komentarzy/e
  • Anne

    Odpowiedz

    OMG, rzeczywiście szczęka opada! Ten pan najwyraźniej nie słyszał nigdy, że to właśnie córki są zwykle bardziej związane z ojcami a synowie z matkami. Hah, widocznie mój facet prawdziwym facetem nie jest, bo było mu obojętne czy urodzi nam się córka czy syn – tak samo jak u Was: „byle dziecko było zdrowe”. Teraz nie widzi świata poza córeczką i już planuje, że kiedy podrośnie będzie zabierał Ją na mecze (sic!), ryby, nauczy wchodzić na drzewa i inne rzeczy, których rzekomo dziewczynkom robić nie wypada. Na prawdę facet nie ma polotu ani wyobraźni jeżeli uważa, że kopanie piłki i wspólne oglądanie meczów czy układanie Lego (które ja jako dziecko uwielbiałam bardziej od lalek i nie były to klocki „dziewczęce”) zarezerwowane jest tylko dla chłopców, współczuję jego dzieciom (o ile je ma) :-/ …

    • matka-nie-idealna

      Ja współczuję córce, która przeczyta, że tatuś nie chciał mieć córki a teraz nie ma co z nią robić… 😉

  • Milena

    Odpowiedz

    Kolejny, który powinien mieć bana na Internet !

    Święta racja matko.

  • Sylwuch

    Odpowiedz

    Nie trafię takich facetów – to są te przypadki pozbawione mózgu, a przynajmniej dużej części.
    A jak jest się słabym ojcem, to będzie się takim bez różnicy, czy urodzi się dziewczyna, czy chłopak.

    • matka-nie-idealna

      Jakaś niewielka pewnie jest. To dla nas matek nie ma różnicy a pewnie każdy ojciec po cichu marzy o synu. Jednak autor bardzo generalizuje i twierdzi, że z córką nie można tak dobrze się bawić jak z synem i bardzo kategoryzuje ojcostwo.

      • Anne

        A ciekawe co by autor zrobił jeżeli to właśnie jego syn wolałby bawić się lalkami i czesać różowe kucyki? Sama znam taki przypadek – chłopiec wolał bawić się lalkami niż samochodami i wyrósł z niego normalny facet. Tak samo kiedy byłam dzieckiem mogłam bawić się zarówno lalkami jak i w wojnę z chłopakami z sąsiedztwa – a oni ze mną czasem bawili się lalkami i kolorowali malowanki z Barbie 😛 I ja nie jestem jakimś babochłopem i oni są normalnymi samcami 😀 To dorośli skategoryzowali zabawki na te „dla dziewczynek” i „dla chłopców”, i trzymając się tego sztywno wyrządzają dzieciom krzywdę, bo każda zabawa to jakieś nowe doświadczenie i nauka…

        • matka-nie-idealna

          Eee! Gender teraz się pojawił. Chłopcy w spodniach rurkach i dziewczyny naparzające w nogę 😉

          • Anne

            Wydaje mi się, że te rurki to kwestia mody – nam nie mieści się w głowie, tak jak kiedyś naszym babkom nie mogły pomieścić się w głowach męskie dzwony i długie włosy 😛 Chociaż uczciwie mówiąc chyba jeszcze nie spotkałam na ulicy chłopaka w obcisłych rurkach, a w Internetach pełno takich zdjęć 🙂

          • Julka

            Pisz kobieto gdzie mieszkasz, przyjeżdżam natychmiast! Mi się niestety takie egzemplarze natrafiają na ulicach O.o

          • matka-nie-idealna

            Swojego nie oddam 🙂

        • Anne

          W Częstochowie, ale nie polecam tu się przeprowadzać 😉 No kurczę, mieszkam niedaleko szkoły, często chodzę z moją Małą Hrabiną na spacery w te okolice i towarzystwo normalnie poubierane… Chyba, że nie zwracam na takich „metromenów” dostatecznej uwagi 🙂

  • lola

    Odpowiedz

    bardzo przykre i krzywdzące jest gdy ktoś ocenia innych przez pryzmat własnych przekonan

Skomentuj