Nieidealna – obrończyni uciśnionych?

2 komentarze

Blog zarósł ostatnio trochę kurzem, na co moje pisarskie serce trochę krwawi. Życie pochłonęło mnie niczym ruchome piaski i nie chce oddać tak łatwo. Praca po kilkanaście godzin dziennie, dom i głowa postawiły kropkę, którą powoli zmazuję gumką rutyny, ucząc się nowej codzienności każdego dnia.

Dzisiaj przychodzę do Was z tematem bliskim mojej duszy, która krwawi zawsze wtedy, gdy dzieje się na świecie jakaś krzywda.

Gdy byłam dzieckiem, a później nastolatką, moje życie to był prawdziwy roller coaster w kwestii relacji międzyludzkich. Byłam tą chudą, z dużą szparą między zębami. Nie miałam markowych ciuchów i wyróżniałam się bardzo wśród rówieśników. Byłam oceniana przez pryzmat tego co mam, czego nie mam, co potrafię, czego nie. Jak się wyrażam i jakie podejmuję decyzje. Moja wartość oscylowała gdzieś między glebą, a dziesięcioma metrami mułu.

Dwadzieścia wiosen i pięć lat terapii później, nauczyłam się nie być gorsza. Nie czuć się źle z własną osobą, akceptować siebie. Ba! Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że polubiłam tą koślawą Natalkę, która niejednokrotnie była obiektem kpin, która była odrzucana dlatego, że jest inna niż koledzy i koleżanki.

Ale te lata doświadczenia nauczyły mnie nie oceniać. Czasami mnie ta wiara w ludzi gubi. Czasami mój wewnętrzny rycerz, obrońca uciśnionych gubi ale generalnie mamy sztamę przez większość czasu. Bo na przykład w niemalże każdej dyskusji staję po stronie tego gorszego, słabszego, który zawinił. Nie żebym broniła, bawiła się w adwokata. Moja postawa to bardziej mediator. Próbuję zrozumieć każdą ze stron. Daję możliwości, zastanawiam się co mogło być powodem. Sięgam głębiej niż ludzie.

Nauczyliśmy się oceniać. Zwłaszcza internet huczy od opinii znawców i ekspertów w niemalże każdej dziedzinie. Jakaś matka dała klapsa dziecku? Odzywają się kanapowcy, którzy z miejsca odbierają jej dzieci, stawiają wyrok. Albo jakaś celebrytka przyznaje się do depresji. I wtedy hurra durr, że przecież ma kasę, że duży dom i zdrowe dzieci. Że nie ma prawa narzekać, widocznie się w dupie poprzewracało.

I wtedy ja siadam na tej kanapie pośrodku, myśląc że ludzie wszystko wiedzą o wszystkich. Nie tłumaczę złych zachowań, ale też nie oceniam po urywku życia, który dane mi było poznać. Wszyscy widzą rezultat czyichś działań, głównie ten zły. Ja również. Ale niewielu zastanowi się nad emocjami, nad przeżyciami. Nad dramatami, które ludzi posuwają do tego, co finalnie wyląduje na głównej stronie poczytnych portali internetowych. Matka oddała dziecko do okna życia? Jak nie miała pieniędzy, wystarczyło zrobić zbiórkę w internecie. Piosenkarka dokonała aborcji? Pewnie nie ma uczuć i jest zbyt wygodna. Poza tym małe mieszkanie nie jest żadną wymówką. Żona zabiła męża? Lał ją przez pół życia ale przecież wystarczyło odejść, rozpocząć nowe życie. Ktoś popełnił samobójstwo? Mógł poprosić o pomoc, pójść do lekarza. Każdy ma jakieś rozwiązanie, każdy postąpiłby inaczej na ich miejscu.

Albo moje ulubione. Ma fajny samochód? Pewnie bogaty mąż jej kupił. Został dyrektorem firmy w tak młodym wieku? Pewnie tatuś mu załatwił. Rozwodzi się z mężem pomimo, iż wyglądali na szczęśliwą parę? Na bank puściła się z innym. Zapił się na śmierć? Mógł iść na terapię i wyleczyć alkoholizm.

Nie tłumaczę ludzi, nie twierdzę, że nie mieli wyjścia. Że zrobili dobrze. Wyjście zawsze jest, jednak każdy podejmuje takie, na jakie ma w tym momencie siły. Być może będzie żałował za jakiś czas, ale wierzę, że pewne decyzje nie są podejmowane przez widzi mi się. Część z nich jest głęboko przemyślana, a te najbardziej dramatyczne, stworzone pod wpływem chwili wydają się być jedynym możliwym rozwiązaniem. Bo innego człowiek wtenczas nie widzi.

Kiedy ludzie oceniają, ja staję w przedpokoju i przymierzam buty innych. Gmeram w ludzkich uczuciach, w emocjach – na tyle na ile znam sprawę. A jeśli nie znam – milczę. I chociaż niektóre decyzje są tak dalekie od moich potencjalnych, zawsze uspokajam wewnętrznego krytyka myśląc: „Nie byłaś w takiej sytuacji, nie wiesz co byś zrobiła. Nie byłaś postawiona przed takim wyborem, a punkt widzenia zmienia się wraz z życiowym doświadczeniem”.

Kiedy było głośno o dziecku, które zmarło polewane zimną wodą (wiem, doszły do tego inne czynniki maltretowania), powiedziałam, że to ogromna tragedia i nie powinno było się tak stać. Ale równie mocno przeraził mnie fakt, że matka dziewczynki wyniosła takie zachowania z domu dziecka. Kiedy ludzie wieszali ją na płocie, ja zastanawiałam się, jaką tragedię musiała przeżywać przez lata, jak bardzo musiała zostać zepsuta przez innych, że posunęła się do takiego kroku. Nie stawałam w jej obronie, nie mówiłam, że postąpiła słusznie. Ale też nie pozostawiłam winy jedynie na niej, zastanawiając się, czy opiekunki nie były winne równie mocno, co ona.

Wierzę, że człowiek rodzi się z czystą kartą, a to na nas – jako na opiekunach – spoczywa obowiązek nie spieprzenia tego. Wychowania człowieka dobrego, posiadającego duże poczucie wartości. Człowiek nie jest z natury zły. Większość ma po prostu mniej szczęścia w życiu. Spotyka na swojej drodze złych ludzi. Nie radzi sobie z problemami i emocjami tak jak my byśmy sobie poradzili i jak byśmy tego chcieli. Na wiele złych wyborów i decyzji, na większość tragedii składa się wiele czynników, o których ludzie zapominają. Widzą tylko białe lub czarne. Widzą tylko rezultat. Chcą leczyć, zamiast zapobiegać.

Są tematy, które nie podlegają dyskusji. Które są od początku do końca złe. Które nie wymagają tłumaczenia. Jednak granica między nimi jest bardzo cienka. Część zaburzeń nie bierze się z powietrza. Ma swój początek bardzo, bardzo głęboko.

Często chcąc okazać swoją wyższość i to, że jesteśmy lepsi, zrównujemy się tak naprawdę z tymi, których oceniamy. A nawet upadamy niżej.

I tak na koniec jeszcze, od zawsze proszę moje dzieci, żeby nie oceniały. To, że ktoś wygląda inaczej, ma inne zdanie, zachowuje się w inny sposób nie oznacza, że powinniśmy go odrzucać. Nie musimy wszystkich lubić, ale należy absolutnie wszystkich szanować. A kiedy nie mamy nic mądrego do powiedzenia, wystarczy zamilknąć. Mamy prawo mieć własną opinię, ale nie zawsze trzeba ją wyrażać. Zwłaszcza publicznie.

Bo czasami milczenie jest złotem.

2 Komentarzy/e
  • Aneta

    Odpowiedz

    To dobrze, ze mowisz, ze sie zmienilas na lepsze. Mam nadzieje, ze ludzie sa w stanie dojrzewac do pieknych zachowan. Chce w to wierzyc, ze teraz juz jestes ta osoba, ktora rozumie innych. Bo troche wczesniej (25.10.2016) bardzo nieprzyjemnie ocenilas decyzje o aborcji Natalii Przybusz…

  • GraOTron

    Odpowiedz

    Niesamowity wpis 🙂

Skomentuj