On, ona i ono. BabyOno.

2 komentarze

Czasami przeglądając maila, wśród tony bezsensownych wiadomości zachęcających treścią, formą i w rezultacie propozycją współpracy do podcięcia sobie żył, znajdzie się jakaś perełka. Perełkę tą prawie wrzuciłam do wora z wiadomościami „od wyznawców” ze względu na trochę zaczepny tytuł „Tak trochę nietypowo”. Pani Agnieszka zaczęła konwersację dosyć typowo od słów, że obserwuje mojego bloga, który w dosyć nietypowy, przyodziany w dosadne słowa sposób opisuje typowe rodzicielstwo. Jak już mi tak słodzą to zawieszę dłużej oko na ich propozycji, szczęściarze.

Warto wspomnieć, że firma nazywa się BabyOno (kto nie zna ten trąba) i towarzyszyła nam jeszcze za Hanisławy mocno niechodzącej, niesiedzącej i wkładającej w podnoszenie głowy wysiłek na miarę prucia pieluchy. A jakby ktoś nie znał i serio trąba, nadrabiamy zaległości tu -> (klik).

Paczka przyszła przedwczoraj ale z racji sadystycznej imprezy z wciąż (tak, wciąż od 2 miesięcy i tak, jestem bliska wyfrunięciu na główkę z naszego wysokiego parteru) zasmaraną po pas Hanisławą w roli głównej, gdzie motywem przewodnim jest dziki rajd po prywatnych lekarzach, z racji NFZ-owskich >okantdupyrozbić< lekarzy wlewających w smarkatą hektolitry syropów, dających jedynie efekt wypróżnieniowy w formie tak rozbudowanej, że na żadnej szkole rodzenia nie są w stanie przerobić wszystkich rodzajów i kolorów powyższego, stąd z dziką przyjemnością rozniosłam opakowanie dzisiaj.

W środku cuda cudeńka, zrobili mi dobrze. Coś dla mamy i coś dla Hanisławy, coby po równo było bo do dorosłych, jak grzeczni i napiszą list, też przychodzi Święty Mikołaj. Hanka dostała coś, co w zasadzie na początku nie do końca ogarnęłam bo porwała i tyle ją widzieli a matka… Jak każda baba lubię torebunie, bez znaczenia czy te bardziej reprezentatywne z serii dla dorosłych, czy te troszkę mniej, z serii dla mam, bo obecnie w mojej każdej torebce można znaleźć pampersy, chusteczki wielozadaniowe z nastawieniem na wycieranie pośladków i zapasowe skarpetki rozmiar 21, sztuk 3 (nie par, sztuk). Jako, że moja Babymoov, kosztująca małżeńską kłótnię i rozczłonkowanie mojej karty kredytowej dokonała żywota i jest zupełnie niereprezentatywna a nosząc ją człowiek udaje, że to nie jego i że nie wie skąd to się wzięło na jego ramieniu o ile oczywiście nie spadnie przez naderwaną rączkę, ucieszył mnie widok nowej, pachnącej fabryką torby. Ostra limonka połączona z granatem, szpan na dzielni, widać nas z daleka. Torba jest dosyć duża, pomieści pół paczki pampersów i wszystkie babskie bibeloty, na które jak wiadomo zawsze nie dość miejsca. Gdyby ktoś był zmuszony przewinąć osrajdupę w miejscu mającemu niewielkie doświadczenie ze środkami czystości, znajdzie w środku matę do przewijania z miękką gąbeczką. Dziecko nie odbije sobie na pleckach loga przewijaka w sklepie lub na stacji benzynowej. Cena też nie zabija i za to wykonanie to zdecydowanie zbyt mało (wcaale nie sugeruję, że należy ponieść cenę!). Tą torbę znajdziecie tutaj (klik).

Jak już dorwałam zbiega i przerwałam proces wysysania powietrza z wnętrza niewymytego kubka, zakończony oczywiście histerią level ekspert i szorowaniem kubeczka w tempie ekspresowym a co za tym idzie zapewne za mało dokładnym, nalałam wody i Hanisława profesjonalnie zaczęła testować swój kubek. Picie z niego to pikuś, kubek zdał też egzamin z lotnictwa i wzorem armatniej kuli wylądował kilkakrotnie na ścianie. Jeszcze dycha, ma się dobrze, przy czym szybując pod sufitem i trzaskając całą swoją okazałością  o glebę, nie uronił zbyt wiele wody.
Kubeczek jest termiczny i rzeczywiście po wlaniu cieplejszego napoju, dłużej trzyma temperaturę. Według producenta, latem kubek utrzymuje dłuższą świeżość zimnych napojów. Jako, że w perspektywie na razie zima, w innych warunkach pogodowych przetestujemy go dopiero wtedy, gdy PT niespodziewanie i zaskakująco zabierze nas na egzotyczne wczasy w miejsce, gdzie wodę chłepcze się litrami, tyle samo wydalając, bynajmniej nie w pieluchę. Czekamy zatem na pierwszy śnieg i nie omieszkamy nie przetestować go w warunkach bardziej ekstremalnych jak np. dziki pęd na sankach z osiedlowej górki. Więcej o kubeczku tutaj (klik).

torba-1

torba-5

torba-4

Hania-1

hania-but-2

Hania-but-3

hania-but-4


W związku z Mikołajkami, od jutra będę miała dla was konkurs, gdzie do wygrania jest dwustronny kocyk z mikrofibry firmy BabyOno. Warunki konkursu? To znajdziecie jutro na naszej tważoksiążce (klik).

Post powstał na podstawie współpracy z firmą BabyOno.

WYNIKI KONKURSU BabyOno.

Namnożyło się was oj namnożyło. Przejrzałam 190 zgłoszeń i jednomyślnie doszłam do wniosku, że kocyk należy się Pani Ewie Janinie Kupiec. Dla wnusi 🙂 Czekam 3 dni na zgłoszenie zwycięzcy i podanie danych osobowych na e-maila matka.nie.idealna@gmail.com

Jeśli do czwartku Pani Ewa się nie zgłosi, losujemy jeszcze raz!

Gratuluję 🙂

2 Komentarzy/e
  • ~Malwinka

    Odpowiedz

    Ten blog jest super 🙂 sama jestem mama i bardzo przyjemnie jest mi poczytać o prawdziwym macierzyństwie a nie sweetaśną wersje jaką przedstawia większość blogów. Mam pytanie, gdzie kupiłaś to wdzianko, które mała ma na sobie?

    • Matka-Nie-Idealna

      Ostatnio trafiłyśmy wyprzedaż w TECHO 🙂

Skomentuj