Spokojnie, to tylko atak paniki.

12 komentarzy

Wyobraź sobie taką sytuację.

W ciemnej alejce, na przeciwko Ciebie staje duży pies. Jesteś tylko Ty i on. Wpatruje się w Ciebie czarnymi ślepiami, jego mięśnie napinają się. Zaczynasz zdawać sobie sprawę, że moment ataku jest nieunikniony. Twoje serce przyspiesza, Twój oddech się spłyca. Krew w Twoich żyłach zaczyna krążyć z taką prędkością, że zaczyna Ci się kręcić w głowie. Nie wiesz co masz zrobić, nie masz gdzie uciec. Jeśli zaczniesz biec, pies rzuci się za Tobą. Jest szybszy i silniejszy. Powali Cię na ziemię przy pierwszym kontakcie, zacznie szarpać Twoje ubrania, by po chwili dostać się do skóry. Z nerwów zaczyna boleć Cię brzuch. Nie potrafisz myśleć racjonalnie. Kręci Ci się w głowie. Być może chce Ci się wymiotować. Adrenalina jest tak wysoka, że wpadasz w panikę. Nie możesz oddychać. Drżą Ci ręce. Ciało zaczyna drętwieć, w głowie kotłuję się natarczywa myśl, że to koniec.

Welcome to my world.

Z tą różnicą, że na przeciwko mnie stoją moje myśli.

Nerwica lękowa to zespół zaburzeń emocjonalnych, paraliżujących podstawowe funkcje życiowe. Wystarczy jedna myśl, komentarz osoby z otoczenia, sytuacja wyprowadzająca mnie ze strefy komfortu lub nieuzasadniony lęk i odcina mnie od rzeczywistości.

Moje myśli krążą wokół jednego, czasami błachego powodu. To może być spóźnienie Grześka do domu o pięć minut, gdzie pojawiają się katastroficzne wyobrażenia, wyjście do ludzi, których nie znam, rozmowa z kimś. Wiadomość, którą dostanę lub myśli prowadzące do nadmiernego zamartwiania się. A może nie być żadnego powodu. Pobudka w nocy, spojrzenie na zegarek. Powodem może być również ten tekst. Myślenie o ataku paniki również.

Zaczyna się szybszym biciem serca, krew w moich żyłach zamarza. Po chwili dochodzi ból brzucha, czasami biegunka. Kręci mi się w głowie, oddech jest przyspieszony, całe ciało zaczyna drżeć. Przed oczami robi się ciemno, świat zaczyna wirować. Ciśnienie krwi rośnie, czuję suchość w ustach. Myśli zaczynają krążyć wokół jednej sytuacji, a potem zapieprzają tak, że nie jestem w stanie ich dogonić. Zdarza się, że czuję się odrzucona. Niechciana. Nierozumiana. Samotna. Czuję, że poniosłam porażkę, jestem nieprzystosowana i niedostosowana do świata. Moje wymagania wobec mnie rosną, czuję, że nie spełniam oczekiwań otoczenia i samej siebie. Czuję, jakbym kręciła się w kółko. Nie wiem czego chcę i dokąd prowadzi moja droga. I chociaż wiem, że za kilkanaście minut to minie, że za chwilę wrócę do kochania siebie, atak paniki często wiąże się z poczuciem, że skończy się zawałem serca albo całkowitym odcięciem. Bywały momenty, w których myślałam, że po prostu umieram. Po wszystkim jestem wykończona psychicznie i fizycznie.

Jak radzić sobie z napadem paniki?

„Najprościej” – przeczekać. Staram się odwrócić moje myśli, czasami chodzę w kółko, żeby rozładować napięcie. Wiem, że powinnam skupić się na oddechu, niemniej w napadach paniki to ostatnia rzecz, o jakiej jestem w stanie myśleć. Włączam filmik na You Tubie, piszę sms do przyjaciółki. Odpalam telewizor lub przeglądam zdjęcia na Instagramie. Zanim jednak jestem w stanie zareagować, uciec przed moim „psem” i zacząć racjonalnie myśleć, musi przejechać po mnie buldożer mojego własnego umysłu.

Dlaczego Wam o tym opowiadam?

Nerwica lękowa i napady paniki nie są czymś, o czym głośno się mówi. Nie jest czymś, czym się chwali. W wyobrażeniu wielu ludzi, to „fanaberia” lub błahostka. Coś tak głupiego, że nie powinno istnieć. Wymyślonym problemem, nieumiejętnością radzenia sobie z czymś, co dla innych jest oczywiste i proste.

Dla mnie nie jest. Zdarzały się dni, kiedy miewałam trzy napady paniki, które odchorowywałam później kilka dni. Zamykałam się w sobie, ucinałam kontakt z ludźmi, żeby móc ponownie złapać swój balans. Każdorazowa sytuacja wyprowadzająca mnie z tego balansu wiązała się z ogromnym stresem i nerwami. Rykoszetem obrywali moi bliscy, a mój stan pogarszał się, bo myśli o tym, że nie radzę sobie z emocjami wracały.

Nerwica lękowa to nieustanna walka, z samym sobą, ze swoimi słabościami. Wychodzenie ze strefy komfortu, którą jest chociażby wyjście z domu do ludzi. Do galerii. Do sklepu. Na pocztę.

Wiem, że ludzi takich jak ja jest więcej. Jest też sporo osób nie rozumiejących, co się z nimi dzieje. Nie przyjmujących do głowy schematu innego, niż ten panujący i ogólnie przyjęty. Wiele osób ma w swoim otoczeniu kogoś, kto przeżywa podobne dramaty i niekoniecznie wiedzą, jak sobie z nimi radzić, jak im pomóc.

Przede wszystkim – być. Wspierać. Starać się zrozumieć. Nie umniejszać ich emocjom, które w tym czasie wydają się być najistotniejsze na świecie. Nie mówić „Nie przesadzaj” lub „Nie masz powodu”. Oni to wiedzą. Ale niekoniecznie rozumieją w danej chwili. Niekoniecznie da się do nich dotrzeć w danej chwili. Trzeba znaleźć sposób – dla każdego indywidualny. Nie patrzeć na schematy. Jednemu wystarczy policzenie do dziesięciu, mi – jeśli ktoś by kazał liczyć – dostałby w ryj. Czasami trzeba przytulić, a czasami potrząsnąć. Zapobiegać. Ale zawsze – tak jak potrzebuje tego osoba chora.

I zgłosić się po pomoc do specjalisty. Bez żadnych wymówek.

Photo by Ricards Zalmezs on Unsplash

12 Komentarzy/e
  • M

    Odpowiedz

    Dziękuję Ci za ten wpis NIE-IDEALNA! Nerwica lękowa towarzyszy mi od kilku lat. W pewnym momencie doszło to tego, że lęk był non stop. Problemy ze snem, objawy somatyczne, bóle różnych części ciała. Nie widziałam wyjścia z tego stanu. Jedyną drogą było dla mnie rozpoczęcie leczenia u psychiatry. Leki pozwoliły mi się odbić od dna. Jestem w trakcie odstawiania…i mam nadzieję, że będzie dobrze :).

  • Kamila

    Odpowiedz

    Również dziękuję za ten wpis. W swoim życiu przeszłam dwa dłuższe napady nerwicowe. Każdy trwał +/- ok 2 tygodni. Czas z życia wycięty. Zdarzają się też krótsze napady, które udaje mi się w jakiś sposób na bieżąco gasić. Były terapie, były leki. Aktualnie radzę sobie sama, jednak unikam wielu bodźców stresogennych takich nawet jak ciężkie filmy, ciężkie książki…

  • Agata

    Odpowiedz

    Ciężko się żyje takim osobom… Mam nadzieję, że Twój wpis pomoże im przełamać się i wybrać do specjalisty. Najtrudniejszy jest pierwszy krok, ale potem jakość życia wynagradza stres związany z podjęciem takiej decyzji 🙂

  • Marta

    Odpowiedz

    Dobrze, że o tym piszesz. Jest tyle chorób czy zaburzeń utrudniających normalne funkcjonowanie że ci „szczęśliwcy” którzy żyją poza tym, nigdy nie zrozumieją. Sama byłam o krok do pójścia po tabletki do psychiatry, bo nie byłam w stanie funkcjonować przez ogromny stres w pracy. Miałam epizody nerwicy lękowej, ataków paniki. Coś okropnego. W grudniu się zwolniłam i dopiero dochodzę do równowagi…

  • Anna Wilczek

    Odpowiedz

    🖤

    • Klaudia

      Znam to i to bardzo dobrze. Mi bardzo przy nerwicy pomogła strona na you tube zaburzeni. pl potrafiłam słuchać chłopaków godzinami, jak tylko brał mnie atak, słuchałam ich. Dzięki nim praktycznie wyszłam z nerwicy, wiem jak mam sobie radzić z myślami, to co bym nie robiła i tak nie mam na to wpływu. Chodziłam do psychologa, ale to dzięki nim radzę sobie z tym. 😉

  • Kasia

    Odpowiedz

    Moje ataki paniki to był niewyobrażalny lęk, na który nie pomagały nawet benzodiazepiny, wymioty, gorączka, tętno 170/ min.( właśnie przez to tętno jeden atak skończył się przyjazdem karetki i zabraniem mnie na kardiologię).
    Le się już 12 lat, od początku gimnazjum. Moje lęki były tak ogromne, że kilka psychoterapii nie pomogło. Pobyty w zamkniętych psychiatrykach też.Odziały dzienne i tony leków

  • Nerwus 😁

    Odpowiedz

    Nie powinno mnie to cieszyć ,ale „cieszy” ,że są tacy jak ja..na początku myślałam że jestem jakaś inna..odosobniona. Teraz już wiem ,że nie.
    Z nerwicą lękową walczę od kilku lat,pod okiem specjalisty oczywiście sama nieałabym rady z tym.
    Bywa lepiej,bywa gorzej..wzloty i upadki.
    Umieram kilka razy w tygodniu..a ataki paniki są okrutne. Dobrze mieć kogoś obok siebie,kto wesprze w takich chwilach

  • CareErfy

    Odpowiedz

    Super tekst, pozdrawiam 🙂

  • euroyoung

    Odpowiedz

    Również miewam ataki paniki, jak również lęku. Tak na prawdę trzeba tylko przeczekać, a pomaga jedynie to czy ktoś z tobą w danej chwili jest i trzyma za rękę. Trzymaj się! :*

  • ZapachyDomu

    Odpowiedz

    Bardzo dobry wpis 🙂

  • Natalia

    Odpowiedz

    Ja długo wiązałam swoje problemy z czymś co mi zwyczajnie w życiu nie wychodziło. To było błędne koło, bo uświadomiłam sobie że nic mi nie wychodzi i nigdy nie będzie dobrze. Konsultacja z psychiatrą potwierdziła początki nerwicy. Dostałam leki, od których zawsze się broniłam.Nie umiem sobie poradzić z tym, iż jestem w takim miejscu, że bez nich mogę nie dać rady. Przede mną długa droga i ogrom pr

Skomentuj