Wyobraź sobie taką sytuację.
W ciemnej alejce, na przeciwko Ciebie staje duży pies. Jesteś tylko Ty i on. Wpatruje się w Ciebie czarnymi ślepiami, jego mięśnie napinają się. Zaczynasz zdawać sobie sprawę, że moment ataku jest nieunikniony. Twoje serce przyspiesza, Twój oddech się spłyca. Krew w Twoich żyłach zaczyna krążyć z taką prędkością, że zaczyna Ci się kręcić w głowie. Nie wiesz co masz zrobić, nie masz gdzie uciec. Jeśli zaczniesz biec, pies rzuci się za Tobą. Jest szybszy i silniejszy. Powali Cię na ziemię przy pierwszym kontakcie, zacznie szarpać Twoje ubrania, by po chwili dostać się do skóry. Z nerwów zaczyna boleć Cię brzuch. Nie potrafisz myśleć racjonalnie. Kręci Ci się w głowie. Być może chce Ci się wymiotować. Adrenalina jest tak wysoka, że wpadasz w panikę. Nie możesz oddychać. Drżą Ci ręce. Ciało zaczyna drętwieć, w głowie kotłuję się natarczywa myśl, że to koniec.
Welcome to my world.
Z tą różnicą, że na przeciwko mnie stoją moje myśli.
Nerwica lękowa to zespół zaburzeń emocjonalnych, paraliżujących podstawowe funkcje życiowe. Wystarczy jedna myśl, komentarz osoby z otoczenia, sytuacja wyprowadzająca mnie ze strefy komfortu lub nieuzasadniony lęk i odcina mnie od rzeczywistości.
Moje myśli krążą wokół jednego, czasami błachego powodu. To może być spóźnienie Grześka do domu o pięć minut, gdzie pojawiają się katastroficzne wyobrażenia, wyjście do ludzi, których nie znam, rozmowa z kimś. Wiadomość, którą dostanę lub myśli prowadzące do nadmiernego zamartwiania się. A może nie być żadnego powodu. Pobudka w nocy, spojrzenie na zegarek. Powodem może być również ten tekst. Myślenie o ataku paniki również.
Zaczyna się szybszym biciem serca, krew w moich żyłach zamarza. Po chwili dochodzi ból brzucha, czasami biegunka. Kręci mi się w głowie, oddech jest przyspieszony, całe ciało zaczyna drżeć. Przed oczami robi się ciemno, świat zaczyna wirować. Ciśnienie krwi rośnie, czuję suchość w ustach. Myśli zaczynają krążyć wokół jednej sytuacji, a potem zapieprzają tak, że nie jestem w stanie ich dogonić. Zdarza się, że czuję się odrzucona. Niechciana. Nierozumiana. Samotna. Czuję, że poniosłam porażkę, jestem nieprzystosowana i niedostosowana do świata. Moje wymagania wobec mnie rosną, czuję, że nie spełniam oczekiwań otoczenia i samej siebie. Czuję, jakbym kręciła się w kółko. Nie wiem czego chcę i dokąd prowadzi moja droga. I chociaż wiem, że za kilkanaście minut to minie, że za chwilę wrócę do kochania siebie, atak paniki często wiąże się z poczuciem, że skończy się zawałem serca albo całkowitym odcięciem. Bywały momenty, w których myślałam, że po prostu umieram. Po wszystkim jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Jak radzić sobie z napadem paniki?
„Najprościej” – przeczekać. Staram się odwrócić moje myśli, czasami chodzę w kółko, żeby rozładować napięcie. Wiem, że powinnam skupić się na oddechu, niemniej w napadach paniki to ostatnia rzecz, o jakiej jestem w stanie myśleć. Włączam filmik na You Tubie, piszę sms do przyjaciółki. Odpalam telewizor lub przeglądam zdjęcia na Instagramie. Zanim jednak jestem w stanie zareagować, uciec przed moim „psem” i zacząć racjonalnie myśleć, musi przejechać po mnie buldożer mojego własnego umysłu.
Dlaczego Wam o tym opowiadam?
Nerwica lękowa i napady paniki nie są czymś, o czym głośno się mówi. Nie jest czymś, czym się chwali. W wyobrażeniu wielu ludzi, to „fanaberia” lub błahostka. Coś tak głupiego, że nie powinno istnieć. Wymyślonym problemem, nieumiejętnością radzenia sobie z czymś, co dla innych jest oczywiste i proste.
Dla mnie nie jest. Zdarzały się dni, kiedy miewałam trzy napady paniki, które odchorowywałam później kilka dni. Zamykałam się w sobie, ucinałam kontakt z ludźmi, żeby móc ponownie złapać swój balans. Każdorazowa sytuacja wyprowadzająca mnie z tego balansu wiązała się z ogromnym stresem i nerwami. Rykoszetem obrywali moi bliscy, a mój stan pogarszał się, bo myśli o tym, że nie radzę sobie z emocjami wracały.
Nerwica lękowa to nieustanna walka, z samym sobą, ze swoimi słabościami. Wychodzenie ze strefy komfortu, którą jest chociażby wyjście z domu do ludzi. Do galerii. Do sklepu. Na pocztę.
Wiem, że ludzi takich jak ja jest więcej. Jest też sporo osób nie rozumiejących, co się z nimi dzieje. Nie przyjmujących do głowy schematu innego, niż ten panujący i ogólnie przyjęty. Wiele osób ma w swoim otoczeniu kogoś, kto przeżywa podobne dramaty i niekoniecznie wiedzą, jak sobie z nimi radzić, jak im pomóc.
Przede wszystkim – być. Wspierać. Starać się zrozumieć. Nie umniejszać ich emocjom, które w tym czasie wydają się być najistotniejsze na świecie. Nie mówić „Nie przesadzaj” lub „Nie masz powodu”. Oni to wiedzą. Ale niekoniecznie rozumieją w danej chwili. Niekoniecznie da się do nich dotrzeć w danej chwili. Trzeba znaleźć sposób – dla każdego indywidualny. Nie patrzeć na schematy. Jednemu wystarczy policzenie do dziesięciu, mi – jeśli ktoś by kazał liczyć – dostałby w ryj. Czasami trzeba przytulić, a czasami potrząsnąć. Zapobiegać. Ale zawsze – tak jak potrzebuje tego osoba chora.
I zgłosić się po pomoc do specjalisty. Bez żadnych wymówek.
Photo by Ricards Zalmezs on Unsplash
12 Komentarzy/e
M
Dziękuję Ci za ten wpis NIE-IDEALNA! Nerwica lękowa towarzyszy mi od kilku lat. W pewnym momencie doszło to tego, że lęk był non stop. Problemy ze snem, objawy somatyczne, bóle różnych części ciała. Nie widziałam wyjścia z tego stanu. Jedyną drogą było dla mnie rozpoczęcie leczenia u psychiatry. Leki pozwoliły mi się odbić od dna. Jestem w trakcie odstawiania…i mam nadzieję, że będzie dobrze :).
Kamila
Również dziękuję za ten wpis. W swoim życiu przeszłam dwa dłuższe napady nerwicowe. Każdy trwał +/- ok 2 tygodni. Czas z życia wycięty. Zdarzają się też krótsze napady, które udaje mi się w jakiś sposób na bieżąco gasić. Były terapie, były leki. Aktualnie radzę sobie sama, jednak unikam wielu bodźców stresogennych takich nawet jak ciężkie filmy, ciężkie książki…
Agata
Ciężko się żyje takim osobom… Mam nadzieję, że Twój wpis pomoże im przełamać się i wybrać do specjalisty. Najtrudniejszy jest pierwszy krok, ale potem jakość życia wynagradza stres związany z podjęciem takiej decyzji 🙂
Marta
Dobrze, że o tym piszesz. Jest tyle chorób czy zaburzeń utrudniających normalne funkcjonowanie że ci „szczęśliwcy” którzy żyją poza tym, nigdy nie zrozumieją. Sama byłam o krok do pójścia po tabletki do psychiatry, bo nie byłam w stanie funkcjonować przez ogromny stres w pracy. Miałam epizody nerwicy lękowej, ataków paniki. Coś okropnego. W grudniu się zwolniłam i dopiero dochodzę do równowagi…
Anna Wilczek
🖤
Klaudia
Znam to i to bardzo dobrze. Mi bardzo przy nerwicy pomogła strona na you tube zaburzeni. pl potrafiłam słuchać chłopaków godzinami, jak tylko brał mnie atak, słuchałam ich. Dzięki nim praktycznie wyszłam z nerwicy, wiem jak mam sobie radzić z myślami, to co bym nie robiła i tak nie mam na to wpływu. Chodziłam do psychologa, ale to dzięki nim radzę sobie z tym. 😉
Kasia
Moje ataki paniki to był niewyobrażalny lęk, na który nie pomagały nawet benzodiazepiny, wymioty, gorączka, tętno 170/ min.( właśnie przez to tętno jeden atak skończył się przyjazdem karetki i zabraniem mnie na kardiologię).
Le się już 12 lat, od początku gimnazjum. Moje lęki były tak ogromne, że kilka psychoterapii nie pomogło. Pobyty w zamkniętych psychiatrykach też.Odziały dzienne i tony leków
Nerwus 😁
Nie powinno mnie to cieszyć ,ale „cieszy” ,że są tacy jak ja..na początku myślałam że jestem jakaś inna..odosobniona. Teraz już wiem ,że nie.
Z nerwicą lękową walczę od kilku lat,pod okiem specjalisty oczywiście sama nieałabym rady z tym.
Bywa lepiej,bywa gorzej..wzloty i upadki.
Umieram kilka razy w tygodniu..a ataki paniki są okrutne. Dobrze mieć kogoś obok siebie,kto wesprze w takich chwilach
CareErfy
Super tekst, pozdrawiam 🙂
euroyoung
Również miewam ataki paniki, jak również lęku. Tak na prawdę trzeba tylko przeczekać, a pomaga jedynie to czy ktoś z tobą w danej chwili jest i trzyma za rękę. Trzymaj się! :*
ZapachyDomu
Bardzo dobry wpis 🙂
Natalia
Ja długo wiązałam swoje problemy z czymś co mi zwyczajnie w życiu nie wychodziło. To było błędne koło, bo uświadomiłam sobie że nic mi nie wychodzi i nigdy nie będzie dobrze. Konsultacja z psychiatrą potwierdziła początki nerwicy. Dostałam leki, od których zawsze się broniłam.Nie umiem sobie poradzić z tym, iż jestem w takim miejscu, że bez nich mogę nie dać rady. Przede mną długa droga i ogrom pr