Keri.
Urocza wioska, położona na zachodzie wyspy. Są w niej domy jeszcze sprzed trzęsienia ziemi, które zrównało wszystkie zabudowania na Zakynthos ponad 60 lat temu. Trzęsienia ziemi występują na Zante często i my podczas swojego pobytu przeżyliśmy cztery, z czego jedno (o sile 4,6) wywołało u mnie mikro zawał. W zeszłym roku trzęsienie ziemi o sile 6,3 podzieliło jezdnie na Zante na pół. Kiedy pojedziemy w głąb wyspy zauważymy niepokończone domy, z wystającymi prętami. Ma to na celu przejęcie siły, podczas drgań.
Kampi.
Ulubione miejsce Grześka. Słynie z jednego z najpiękniejszych zachodów słońca, który możemy obserwować z wiszącej nad klifem tawerny.
Porto Limonias.
To, proszę Państwa, jest jakiś obłęd. Zacznę od tego, że droga do Porto Limonias niemalże przyprawiła mnie o płacz, podczas gdy Grzesiek bawił się wyśmienicie, sunąc po wąskich serpentynach, na których paliliśmy hamulce. To jest jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi, jakie widziałam. Pobiło dla mnie nawet Zatokę Wraku. Turkusowa woda, skalne groty, w których można pływać i ja… która zapomniałam stroju. To zdecydowanie moje ulubione miejsce na świecie.
1 Komentarzy/e
Eweciulaaa
dzięki za wpis właśnie zastanawiamy się nad wczasami na Zakynthos 🙂